Po zerwaniu „kontraktu stulecia” na dostawę francuskich okrętów podwodnych do Australii, które zastąpią jednostki amerykańskie o napędzie atomowy, Francja nie ukrywa wściekłości. To utrata 56 mld euro.
Canberra zawarła strategiczne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, a układ przewiduje też współpracę zbrojeniową. MSZ Francji Jean-Yves Le Drian mówił w związku z tym o „ciosie w plecy”. Rozczarowanie wyrażała też minister obrony Florence Parly.
Media nad Sekwaną piszą o „nowym Trafalgarze na Indo-Pacyfiku” i o tym, że Biden „storpedował” ofertę Francji.
Francuska dyplomacja w „odwecie” anulowała zaplanowane w rezydencji francuskiego ambasadora w Waszyngtonie przyjęcie, które miało uczcić rocznicę decydującej bitwy morskiej w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, zakończonej zwycięstwem floty francuskiej nad flotą brytyjską z 5 września 1781 r.
Premier Australii Scott Morrison tłumaczył swoją decyzję tym, że „potrzebowaliśmy łodzi podwodnych o napędzie atomowym i przyjrzeliśmy się naszym możliwościom. Francuzi mieli wersję, która nie była lepsza od techniki stosowanej przez USA i Wielką Brytanię. Ostatecznie nasza decyzja była oparta na najlepszym interesie naszego kraju i bezpieczeństwie narodowym”.
Niektórzy wskazywali także na opóźnienie kontraktu z Paryżem i jego ciągle rosnące koszty. Anulowanie kontraktu to problemy dla francuskiej grupy stoczni marynarki wojennej.
Paryż ma kolejny dowód na poparcie swojego dość tradycyjnego „antyamerykanizmu”, chociaż akurat w przypadku prezydentury Joe Bidena liczył na nowe i korzystne dla siebie relacje transatlantyckie. Teraz oskarżają Waszyngton, że „marginalizuje Europę i Francję w kluczowym w XXI wieku regionie”.
La nouvelle alliance militaire annoncée par Biden rebat les cartes en Asie Pacifique https://t.co/yk6zUTmxfk pic.twitter.com/t74XMvWFdW
— L'Express (@LEXPRESS) September 17, 2021
Źródło: CNews/ Le Figaro