
Nie strzał z broni, a wybuch petardy w ustach miał przyczynić się do śmierci około 70-letniego mężczyzny na terenie „białego miasteczka” – podaje portal tvp.info.
Do tragicznego zdarzenia na terenie „białego miasteczka” pod kancelarią premiera, gdzie od 11 września trwa protest medyków, doszło w sobotę przed południem.
Podczas konferencji prasowej nagle słychać było głośny huk. „O Boże!” – ktoś wykrzyknął. Konferencję natychmiast przerwano.
Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie zmarł. Słyszalny na nagraniu huk odebrano jako strzał z broni. Jak podaje portal tvp.info, w rzeczywistości jednak mężczyzna odpalił petardę i włożył ją sobie do ust.
Rządowy portal podaje także, że mężczyzna zostawił list pożegnalny, w którym krytykuje protest medyków i nazywa go politycznym. Zmarły to były wojskowy.
Karolina Kowalska z „Rzeczpospolitej” podaje z kolei, że mężczyzna od kilku dni miał pojawiać się w „białym miasteczku”, gdzie rozmawiał z medykami na temat swojej choroby nowotworowej.
Z moich informacji wynika, że mężczyzna wcześniej przychodził do Białego Miasteczka i rozmawiał z medykami na temat swojej choroby. Miało chodzić o nowotwór @rzeczpospolita @RPPrawo
— Karolina E. Kowalska (@KarolinaEKowal1) September 18, 2021
Strzał podczas konferencji medyków w „białym miasteczku”. Nie żyje ok. 70-letni mężczyzna [VIDEO]