Referendum aborcyjne w San Marino. Nie ostoi się nawet Watykan?

Dziecko, niemowlę.
Dziecko, niemowlę - zdj. ilustracyjne (Fot. Unsplash/@lumapimentel)
REKLAMA
Globalne lobby proaborcyjne nie przepuści nawet mikroskopijnym państwom. W Europie pełna ochrona dzieci poczętych istnieje jeszcze tylko na Malcie, w Andorze, Stolicy Apostolskiej i w San Marino. W tym ostatnim księstwie odbędzie się referendum, które ma otworzyć drzwi aborcji? Jak tak dalej pójdzie, to nie ostoi się nawet… Watykan.

San Marino to mała republika wciśnięta w tereny środkowych Włoch. Przeciwnicy aborcji przypominają, że w Italii od czasu liberalizacja aborcji w 1978 roku, zabito 6 milionów nienarodzonych dzieci.

Państwo liczące 33 000 mieszkańców ma 26 września podjąć decyzję o legalizacji aborcji do dwunastego tygodnia ciąży. Później aborcja byłaby także dozwolona w przypadku zagrożenia życia matki lub nieprawidłowości rozwoju płodu.

REKLAMA

Obecnie zabijanie nienarodzonych dzieci jest uznawane za przestępstwo zagrożone karą do trzech lat więzienia dla kobiety i sześciu lat dla lekarza, który tego dokonuje. Zwolennicy aborcji używają starego argumentu o „hipokryzji” i wyjazdach kobiet na aborcję do sąsiednich Włoch.

Kampania „za” i „przeciw” jest jak na San Marino bardzo rozwinięta. Wynik referendum trudno przewidzieć, bo nie przeprowadzono w tej sprawie sondaży. Po jednej stronie rozklejane są plakaty feministek typu „Głosuj tak, za wolnością wyboru”, „Wyjdź z ukrycia!”. Po drugiej afisze przypominają: „Nawet w wieku 12 tygodni jestem dzieckiem, uratuj mnie!”, „Mam zespół Downa, czy mam mniej praw?”.

Wcześniejsze próby legalizacji aborcji w ciągu ostatnich dwóch dekad spotkały się z wetem rządów. Także i teraz rządząca Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna wezwała do głosowania na „nie” w referendum.

Źródło: AFP

REKLAMA