Globalne lobby proaborcyjne nie przepuści nawet mikroskopijnym państwom. W Europie pełna ochrona dzieci poczętych istnieje jeszcze tylko na Malcie, w Andorze, Stolicy Apostolskiej i w San Marino. W tym ostatnim księstwie odbędzie się referendum, które ma otworzyć drzwi aborcji? Jak tak dalej pójdzie, to nie ostoi się nawet… Watykan.
San Marino to mała republika wciśnięta w tereny środkowych Włoch. Przeciwnicy aborcji przypominają, że w Italii od czasu liberalizacja aborcji w 1978 roku, zabito 6 milionów nienarodzonych dzieci.
Państwo liczące 33 000 mieszkańców ma 26 września podjąć decyzję o legalizacji aborcji do dwunastego tygodnia ciąży. Później aborcja byłaby także dozwolona w przypadku zagrożenia życia matki lub nieprawidłowości rozwoju płodu.
Obecnie zabijanie nienarodzonych dzieci jest uznawane za przestępstwo zagrożone karą do trzech lat więzienia dla kobiety i sześciu lat dla lekarza, który tego dokonuje. Zwolennicy aborcji używają starego argumentu o „hipokryzji” i wyjazdach kobiet na aborcję do sąsiednich Włoch.
Kampania „za” i „przeciw” jest jak na San Marino bardzo rozwinięta. Wynik referendum trudno przewidzieć, bo nie przeprowadzono w tej sprawie sondaży. Po jednej stronie rozklejane są plakaty feministek typu „Głosuj tak, za wolnością wyboru”, „Wyjdź z ukrycia!”. Po drugiej afisze przypominają: „Nawet w wieku 12 tygodni jestem dzieckiem, uratuj mnie!”, „Mam zespół Downa, czy mam mniej praw?”.
Wcześniejsze próby legalizacji aborcji w ciągu ostatnich dwóch dekad spotkały się z wetem rządów. Także i teraz rządząca Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna wezwała do głosowania na „nie” w referendum.
Prayers for the tiny nation of San Marino. Prayers that the referendum to legalize abortion (up to 12 weeks) is defeated. #ProLife https://t.co/LIuZrxHz5i
— Society of St. Sebastian (@socofstseb) September 17, 2021
Źródło: AFP