Sąd holenderski uznał, że „interes dziecka jest ważniejszy niż troski ojca”, a tym „interesem” ma być zaszczepienie 12-latka przeciw koronawirusowi. Szczepienia okazują się okazją do dalszego ograniczania władzy rodzicielskiej i przywłaszczania jej sobie przez państwa.
Warto zwrócić uwagę, że w wielu krajach do szczepienia dzieci wystarczy zgoda jednego rodzica, a już 16-latkowie są od pytania się o zgodę rodziców zwolnieni całkowicie. Za głupi, by np. wybierać sobie współmałżonków lub rządy, ale wystarczająco dojrzali by mieć decydować o szczepieniach?
Holandia poszła jeszcze dalej i uznała, że barierą samodzielności jest już wiek lat 12, bo właśnie 12-latek z holenderskiego miasta Groningen wygrał batalię sądową z ojcem. Chłopiec chciał zaszczepić się przeciwko COVID-19, by móc odwiedzić umierającą babcię. Ojciec był przeciwny szczepionce, ale sąd orzekł, że dziecko może ją przyjąć.
Umierająca babcie jest tu elementem wzbudzenia emocji i usprawiedliwienia dla decyzji sądu. W rzeczywistości temida powinna być na uczucia ślepa, a sam wyrok jest oburzający. Nastolatek powinien po prostu móc odwiedzić babcię bez szczepienia, nawet na zasadzie wyjątku. Tymczasem wykorzystano tu jego rodzinne przywiązanie do krewnej do precedensowego wyroku skierowanego w fundamenty rodziny.
Zdaniem sędziego szczepionka zmniejszy szanse na przeniesienie jakiejkolwiek infekcji na chorą kobietę. Jest to szczególnie fałszywe i absurdalne zwłaszcza w Holandii, która szeroko stosuje wobec starszych i chorych osób eutanazję. Tymczasem sędzia martwi się, wnuczek mógłby zarazić babcię…
Źródło: Gazeta.pl