Więcej polityki niż medycyny. Dr Witczak o maseczkach, szczepieniach i (bez)sensie lockdownów

Dr Piotr Witczak/Fot. screen YouTube/wRealu24
Dr Piotr Witczak/Fot. screen YouTube/wRealu24
REKLAMA

Mamy w tym momencie znacznie więcej polityki niż medycyny czy realnej walki z Covid’19. Za dużo też jest w tym wszystkim strachu, chaosu, braku poszanowania ludzkiej godności i wolności. To trzeba uświadamiać. Im więcej osób się przekona, tym większa jest szansa, że przez presję społeczną zmienimy obecną sytuację – mówi w rozmowie z „Najwyższym Czasem!” biolog medyczny, doktor nauk medycznych Piotr Witczak.

Rafał Pazio: Około połowa Polaków nie przyjęła szczepionki przeciw Covid’19. Co Pan radzi tym osobom?

REKLAMA

Dr Piotr Witczak: W tym momencie bardzo ważne jest, aby stwierdzić czy jesteśmy ozdrowieńcami, czy nie. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że przeszło Covid’19, więc mają silną odporność naturalną. Odporność naturalna jest silniejsza niż odporność generowana przez szczepionkę. To już wykazały dosyć obszerne badania przeprowadzone w Izraelu. Trzeba też dbać o siebie, w tym sensie, żeby nie dać się wkręcić w ten powszechnie propagowany strach. Covid’19 nie jest groźną chorobą, jeśli chodzi o ogół społeczeństwa. Jest groźny dla pewnych grup, osób z grup ryzyka. Dla osób z otyłością, dla osób z cukrzycą, z obniżoną odpornością, z jakimiś chorobami autoimmunologicznymi w określonym leczeniu. W związku z tym ryzyko zgonu, poważnych powikłań czy ciężkiego przebiegu Covid’19 dla większości z nas jest niskie. Trzeba ten fakt przyswoić i nie popadać w obsesję na punkcie ciężkiego przechorowania tej choroby.

A jakie wnioski płyną z tego, że w Izraelu, gdzie tak wielu ludzi jest zaszczepionych, pojawia się tak dużo nowych zachorowań?

Tutaj jest wiele niedomówień. Do tej pory naukowcy próbują wyjaśnić ten aspekt. Wskazuje się przede wszystkim na to, że skuteczność szczepionek przeciwko Covid’19, a w szczególności szczepionki mRNA nie jest taka, jak pierwotnie zakładano. Mogliśmy się tego spodziewać przy takim poziomie wyszczepienia w Izraelu i przy tak gwałtownym wzroście wyszczepialności. Przypomnę, że Izrael był jednym z pierwszych krajów intensywnie szczepionych, najbardziej intensywnie w tym pierwszym okresie. Szczepienia zaczęły się od grudnia 2020 roku. Taki szybki, gwałtowny wzrost wyszczepialności mógł spowodować, że poziom przeciwciał neutralizujących był generowany kolejnymi dawkami, podciągany, ale w tym momencie pojawiła się słabnąca odporność generowana przez szczepionkę. Dodam tylko, że kiedy przejdziemy naturalnie chorobę C’19, to dodatkowe dawki mogą tę naturalną odporność nawet osłabić, w szczególności, kiedy są to dwie, trzy kolejne dawki. Możemy mieć sytuację, w której takie szybkie tempo szczepień doprowadziło do sytuacji, w której doszło do presji selekcyjnej na wirusy. Mamy do czynienia z powszechnie dominującym szczepem, który ucieka nam przed szczepionką. Również spekuluje się na temat wzmocnienia zależnego od przeciwciał. Czyli spadek przeciwciał neutralizujących powoduje, że zostaną przeciwciała, które nie zapobiegają zakażeniu, a nawet to zakażenie wzmacniają. To wzmocnienie zależy oczywiście od przeciwciał. Taka sytuacja mogła zajść w Izraelu. Można się także spodziewać takiej sytuacji w kolejnych krajach, gdzie mieszkańcy zostali zaszczepienie w następnej kolejności, a postęp szczepień był nieco wolniejszy.

Biorąc pod uwagę wskaźniki śmiertelności wskutek Covid’19, czy mamy do czynienia z pandemią czy z wykreowaną pandemią? 

Faktycznie wskaźniki śmiertelności, konkretnie IFR, wskazują, że nie jest to wysoce śmiertelny wirus. Te szacunki są bardziej na poziomie sezonowej grypy. Wiedzieliśmy to dużo wcześniej, ale na początku ta informacja do nas nie docierała, nie mieliśmy takich danych. W związku z tym obawa była większa. W tym momencie dobrze wiemy, że wskaźniki śmiertelności są na poziomie grypy. Szacuje się, że między 50 a 70 rokiem życia śmiertelność wynosi 0,6 procenta. Im młodsza grupa wiekowa, tym ten wskaźnik jest o wiele, wiele niższy. Dla dzieci, młodych dorosłych wskaźnik śmiertelności jest bardzo niski. W związku z tą niską śmiertelnością, większość z nas nie powinna mieć żadnych obaw.

Kilku lekarzy od początku pandemii podchodziło krytycznie do sposobu działania w związku z Covid’19. Pan teraz dołącza do tego grona. Są też lekarze, którzy mówią: „szczepcie się, to jedyna ochrona”. Słyszałem ostatnio wypowiedź znanego zwolennika szczepień przeciw C’19. Mówił, że jeżeli ktoś się nie zaszczepi, będzie odpowiedzialny za śmierć osoby, której zajmie łóżko szpitalne.

To są argumenty absurdalne. Można by odwrócić narrację. Próbuje się wywrzeć presję na osoby, które się nie zaszczepiły i tak naprawdę ich obwiniać o to, że doprowadzą do kolejnej fali zachorowań. Mówienie, że będą bezpośrednio przyczyniać się do śmierci innych osób jest niedorzeczne. To samo mogę zarzucić osobom, które nie dbają o siebie. Nadmiernie spożywają alkohol, palą papierosy, nie uprawiają aktywności fizycznej i są osłabione. Są bardziej podatne. Nikt nie wymusza na tych osobach postaw prozdrowotnych. Analogicznie nie powinno się wymagać postaw prozdrowotnych w związku ze szczepieniem. Jest to indywidualna sprawa każdego z nas czy się zaszczepić, czy nie. Szczególnie, że korzyść dla niektórych grup jest wątpliwa, budzi tyle kontrowersji, że każdy powinien mieć prawo do własnej oceny tych korzyści i zysków, które może mieć potencjalnie dzięki szczepieniom. Poza tym duża jest ilość powikłań. Oczywiście, kiedy spojrzymy na ilość dawek, które już wprowadzono, dawek które powszechnie na świecie zaaplikowano, to wydaje się, że zdarzeń niepożądanych jest relatywnie niedużo. Natomiast trzeba wziąć pod uwagę, że te zdarzenia są niedoszacowane, w szczególności w Polsce. Można powiedzieć, że profilaktyka podawana jest osobom zdrowym. Tolerancja na skutki uboczne jest dużo niższa. Na całym świecie są olbrzymie wymagania jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Ilość zgonów po tych szczepionkach, ilość nawrotów czy problemów neurologicznych jest dość duża i niepokojąca.  Rzeczywiście powinniśmy się poważnie zastanowić, czy przymuszać powszechnie do tych szczepień, a po drugie, czy w ogóle szczepić masowo. Czy nie byłoby lepiej, żeby dobrowolnie szczepić grupy ryzyka informując o potencjalnych powikłaniach, które mogą wystąpić?

Wielu Polaków mówi, że dowodem na zagrożenie jest to, że tyle krajów podejmuje działania. Jak Pan odnosi się do takiego sposobu przedstawienia problemu?

Bardzo dużo sytuacji, różnych wydarzeń wokół pandemii, mówiąc kolokwialnie, nie klei się. Mamy mnóstwo spekulacji. Obserwuje się brak logiki w wielu działaniach. Ten brak logiki, podobne mechanizmy działania rzeczywiście występują w większości krajów, które walczą z pandemią Covid’19. Jest to kierowane przez takie organizacje, jak WHO. Wiele krajów bierze przykład, także z Centrum ds. Kontroli Chorób w Stanach Zjednoczonych. Wytyczne idą właśnie stamtąd. Wiele krajów się do tego dostosowuje, oczywiście z pewnymi modyfikacjami. Natomiast w tej chwili już wielu naukowców, wiele ośrodków, instytucji podnosi olbrzymie zastrzeżenia co do metodyki czy sposobu walki z Covid’19. Sami doświadczamy w kraju nielogicznych rozwiązań, choćby słynne zamykanie lasów czy nieuznawanie ozdrowieńców, nawet jeśli mają widoczny poziom przeciwciał, stwierdzony laboratoryjnie. To są aspekty, które sprawiają, że ludzie tracą zaufanie. Rzeczywiście mogą pojawiać się podejrzenia, że tutaj wchodzą w grę grupy interesów, aspekty polityczne, łącznie z ograniczeniem naszej wolności, zwiększaniem sił i wpływów grup politycznych pod pretekstem naszego bezpieczeństwa, które staje się iluzoryczne. Już wiemy, że wiele rozwiązań zamiast przynieść wymierne korzyści, spowodowało to, że mamy bardzo dużą ilość ponadnormatywnych zgonów, olbrzymi stres, problemy ekonomiczne i społeczne. Bilans korzyści i strat jest niepomyślny. Nie dziwię się ludziom, którzy zaczynają snuć różne teorie spiskowe. Nawet jest takie powiedzenie, że teorię spiskową w okresie pandemii dzieli sześć miesięcy od prawdy. Niestety tak to wygląda. Nie ma co się dziwić ludziom, że mają takie podejście do tej sytuacji.

Co najbardziej Pana razi: maseczki, segregacja, czy lockdown?

Najbardziej brzemienny w skutkach jest lockdown i kwarantanny. Za tym idzie upadek wielu firm, izolacja osób starszych od rodziny, samotność, nałogi, przedawkowanie leków, brak dostępu do ochrony zdrowia, co ma bezpośrednie przełożenie na ponadnormatywne zgony. Na to wszystko wpływ ma lockdown. To coś nietrafionego. Mogłoby mieć jakieś uzasadnienie, gdybyśmy mieli do czynienia z bardzo groźnym wirusem. I tu także tego typu lockdowny powinny trwać bardzo krótko. Mieliśmy przedłużający się czas różnych blokad. Maski są także bardzo wątpliwe w kontekście danych naukowych. Najbardziej wiarygodne dane sugerują, że maski są nieskuteczne. Co najwyżej można powiedzieć, że dane są zbyt niskiej jakości i potrzebujemy jeszcze lepszych, żeby podjąć ostateczną decyzję odnośnie skuteczności w transmisji wirusa. Należy wziąć pod uwagę, że w dalszym ciągu mówimy tylko o jakimś hamowaniu transmisji. Przecież po drugiej stronie równania trzeba umieścić skutki uboczne.

Są oszacowania, na przykład norweskiego instytutu zdrowia, dotyczące tego, ile osób musi nosić maskę, żeby zapobiec jednej infekcji C’19 tygodniowo. To się liczy w setkach tysięcy osób. Zależy też od ilości zakażeń w danym okresie. Ale niech to będzie kilkanaście tysięcy i weźmy pod uwagę, że są tam osoby z problemami z oddychaniem, osoby z różnymi chorobami przewlekłymi. Już pomijam kwestię nieprawidłowego stosowania masek. Przy obecnych warunkach stosowanie masek przynosi więcej strat niż korzyści. To kolejny środek ochrony indywidualnej, który niestety nie sprawdza się w tych warunkach i nie powinien być masowo stosowany w szczególności dla osób bezobjawowych, gdzie tak naprawdę ryzyko zakażenia jest bardzo niskie. Okres przedobjawowy może stanowić zagrożenie przez 1-2 dni. Trafić na ten okres, żeby zamaskować tę osobę, rzeczywiście jest niewspółmiernie trudne wobec tego, co uzyskujemy. Maskowanie nie ma sensu, tak samo jak dezynfekcje i mierzenie temperatury przed wejściem. Z danych naukowych jasno wynika, że jest to nieskuteczne i wprowadza chaos i zamieszanie. Diagnozowanie osób bezobjawowych ze względu na wysoki wskaźnik fałszywie dodatnich wyników nie powinno być prowadzone. To też przyczyniło się do tego, że mamy taką skalę zgonów tzw. covidowych. Wiele z tych osób nie miało infekcji SARS-CoV-2. Osoby te były leczone zupełnie z innego powodu, ale wynik wyszedł pozytywny i w związku z tym zasilił statystykę. W rzeczywistości skala pandemii Covid’19 jest o wiele mniejsza niż to wynika ze statystyk.

O co toczy się walka? O co Pan walczy?

Walczę o ludzką świadomość, żeby jak najwięcej osób przekonać, że mamy w tym momencie znacznie więcej polityki niż medycyny czy realnej walki z Covid’19. Za dużo też jest w tym wszystkim strachu, chaosu, braku poszanowania ludzkiej godności i wolności. To trzeba uświadamiać. Im więcej osób się przekona, tym większa jest szansa, że przez presję społeczną zmienimy obecną sytuację. Propaganda jest bardzo intensywna, dotyczy olbrzymiej ilości osób, zwłaszcza tych, które nie mają czy też nie chcą szukać źródeł alternatywnych, w szczególności seniorów, osób starszych, które są bardziej podatne na przekaz.

Dzieci w szkołach również są poddawane propagandzie. Nie mają kontaktu z lekarzami, specjalistami, naukowcami, którzy mają odmienne zdanie na ten temat. Należy wysłuchać obu stron, wyciągnąć wnioski. Zastanowić się, która strona jest bardziej wiarygodna, która strona używa prawdziwych argumentów. Dlaczego nie ma powszechnej debaty naukowej, dlaczego jest tak dużo chaosu i jest tak duży brak logiki na wielu polach. Należy zacząć myśleć krytycznie i samodzielnie. W tym momencie autorytety, które wśród wielu osób cieszą się olbrzymim szacunkiem, powoli tracą estymę. Osoby, które mają wątpliwości powinny rozważyć, czy w dalszym ciągu chcą słuchać obecnej narracji, czy też zaczną myśleć krytycznie, posługując się własną logiką i chłodną oceną obecnej sytuacji.

rozmawiał Rafał Pazio


 

REKLAMA