
Znane są wyniki drugiej sekcji zwłok Bartosza S., który na początku sierpnia zmarł po interwencji policji – poinformowali przedstawiciele rodziny. Ich zdaniem z sekcji wynika, że mężczyzna nie zmarł z przyczyn toksykologicznych. Sugerują, że Bartosz został uduszony przez funkcjonariuszy w trakcie interwencji.
Na konferencji prasowej prawników i rodziny zmarłego mężczyzny przedstawiono fragmenty wyników drugiej sekcji zwłok. Wykonano ją na zlecenie rodziny w Czechach.
Adw. Renata Kolerska powiedziała, że druga sekcja zwłok zmarłego mężczyzny wykazała, że nie zmarł on z przyczyn toksykologicznych.
„To jedyna różnica w porównaniu z wynikami pierwszej sekcji wykonanej we Wrocławiu. W naszej ocenie to bardzo ważny wniosek” – dodała adwokat.
Radca prawny dr Wojciech Kasprzyk cytował fragmenty opisów drugiej sekcji, które dotyczyły krwawych wybroczyn w okolicy gardła, krtani, klatki piersiowej oraz zmian w płucach. Zdaniem prawników świadczą one o tym, że mężczyzna tuż przed śmiercią miał problemy z oddychaniem.
Prawnicy przekazali, że wyniki drugiej prywatnej sekcji na razie nie zostaną przekazane do prokuratury, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.
„Nie chcemy wpływać na przebieg śledztwa, szczególnie w momencie gdy prokuratura zleciła biegłym opinię uzupełniającą, dotyczącą wyników z opinii z pierwszej sekcji zwłok” – powiedziała adw. Kolerska.
Decyzją Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu śledztwo w sprawie śmierci zostało przeniesione poza Dolny Śląsk do Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
„Z opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wynika, że przeprowadzone badanie krwi i moczu wykazało obecność metamfetaminy i amfetaminy w stężeniach toksycznych. Jak zaznaczyli biegli, substancje te w takich stężeniach mogą spowodować zaburzenia rytmu serca; również takie, które prowadzą do zaburzenia krążenia i zgonu. Ponadto stwierdzono obecność wielu leków psychotropowych” – mówił w zeszłym tygodniu rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania.
Onet.pl ujawnił nagrania rozmów prowadzonych z karetki pogotowia, która w trakcie policyjnej interwencji w Lubinie została wezwana do 34-latka. Wynika z nich, że mężczyzna już nie żył, gdy zabierali go ratownicy medyczni. Jak wskazuje portal, przeczy to wersji policji, która twierdzi, że gdy funkcjonariusze przekazywali go medykom, u mężczyzny były wyczuwalne oddech i tętno. Rozmowy wskazują również na to, że ratownicy zabrali do karetki zwłoki mężczyzny, a następnie nie wiedzieli, kto ma stwierdzić zgon i gdzie mają przewieźć ciało.
„Nie ulega jednak wątpliwości, że tak obiektywne dowody jak nagrania monitoringu i zapisu rozmów pomiędzy przedstawicielami służb medycznych i policją mają istotne znaczenie dla wyjaśnienia sprawy. Tego typu dowody zabezpieczyliśmy w śledztwie. Gromadzimy materiał dowodowy i dopiero kompleksowe ustalenia będą podstawą do wyciągania wniosków co do przebiegu zdarzenia i ewentualnej odpowiedzialności karnej poszczególnych osób” – powiedział w wówczas PAP Kopania.
Prok. Kopania zaznaczył, że śledztwo toczy się w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci 34-latka, ale nie ulega wątpliwości, że zbadania wymaga również prawidłowość działań podejmowanych przez służby medyczne.