Najgorsze dopiero przed nami. Inflacja szybko nie spadnie. 7 proc. już za progiem

Premier Mateusz Morawiecki i pieniądze, nasze pieniądze... Zdj. ilustracyjne (kolaż) / Fot. PAP
Premier Mateusz Morawiecki i pieniądze, nasze pieniądze... Zdj. ilustracyjne (kolaż) / Fot. PAP
REKLAMA

Inflacja w tym roku nie zacznie spadać. To może nastąpić dopiero w przyszłym roku, ale i tak wskaźnik wzrostu cen pozostanie na wysokim poziomie – wynika z prognoz ekonomistów, z którymi rozmawiał PAP.

W piątek GUS podał szybki szacunek inflacji we wrześniu. Według urzędu, wskaźnik wzrostu cen konsumpcyjnych wyniósł 5,8 proc. w stosunku do 5,5 proc. w sierpniu. W kolejnych miesiącach, jak wynika z prognoz ekonomistów, z którymi rozmawiał PAP, inflacja będzie jeszcze wyższa.

Według szacunków Banku ING, na koniec grudnia tego roku inflacja może się zbliżyć do 7 proc.

REKLAMA

„Jak na razie, inflacja zaskakuje wszystkich, bo jest wyższa niż wcześniej przewidywano. I w tym roku to się nie zmieni. Ciężko powiedzieć, co będzie dalej z cenami ropy i gazu, a te czynniki podbijają inflację, poza tym zaskakuje też wysokość inflacji bazowej, co pokazuje, że presja popytowa jest na tyle silna, że pozwala firmom przenosić rosnące koszty na klientów” – powiedział PAP ekonomista Banku ING Dawid Pachucki.

Dodał, że świadczy też o tym tempo wzrostu cen producentów, czyli tzw. inflacja producencka, która zapewne we wrześniu wyniesie ok. 10 proc. Do tego notuje się wysoki wzrost cen usług. To wszystko oznacza, że konsumenci mają na tyle dużo pieniędzy, że nie zrażają się podwyżkami cen.

Według prognoz Banku Pekao, w tym roku inflacja może zbliżyć się do 6 proc.

„Jest duże ryzyko, że inflacja wyniesie 6 proc. w październiku. Obecnie nasza prognoza to 5,9-6 proc., choć to na razie wstępny szacunek. Więcej będziemy wiedzieć w ciągu miesiąca, gdy już będzie wiadomo, jak będą zachowywać się ceny paliw i ceny administrowane” – powiedział PAP Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao.

Spodziewa się on, że potem, do końca roku, inflacja będzie stabilna, może nawet lekko się obniżyć i grudzień skończymy ze wskaźnikiem wzrostu cen w okolicach 5,8-5,9 proc. Ale poziom 7 proc. jest możliwy do osiągniecia na początku 2022 roku.

Na początku roku inflacja może wynieść 6,5 proc., nawet 7 proc. Początek roku oznaczać będzie podwyżki gazu, ogrzewania, wywozu śmieci czy opłat za odbiór nieczystości. Sporo się tego zebrało i te podwyżki podbiją inflację na początku 2022 r.” – powiedział Adam Antoniak.

Zdaniem Dawida Pachuckiego z Banku ING, wysoka inflacja zostanie z nami na dłużej.

„W przyszłym roku przyjdzie stymulacja fiskalna ze strony Polskiego Ładu, bo przecież minister finansów Tadeusz Kościński nie ukrywa, że ten program ma zwiększyć konsumpcję. Wprawdzie w II połowie roku inflacja przejściowo będzie spadać, bo będzie wynikać z efektu wysokiej bazy (paliwa, żywność) – a więc odwrotnego, który notowaliśmy np. w tym roku – ale będzie to spadek przejściowy i znowu w 2023 inflacja zacznie rosnąć. Sądzimy, że inflacja średnioroczna wyniesie 4,5 proc. w roku 2022. W roku 2023 też będzie na wysokim poziomie, blisko 4 proc., bo po przejściowym spadku na efektach bazy w II połowie przyszłego roku, w kolejnym znowu zacznie odbijać. Przez cały okres na wysokim poziomie będzie się utrzymywać inflacja bazowa” – powiedział ekonomista Banku ING.

Według prognoz Banku Pekao, szczyt inflacji odnotujemy na początku roku, ale potem ten wskaźnik będzie malał.

„Stopniowo powinniśmy schodzić w okolice 4 proc. pod koniec przyszłego roku. A co do roku 2023, to nasza wstępna prognoza mówi o inflacji w okolicach 2,5-3 proc.” – powiedział Adam Antoniak.

Polacy tracą, a rząd się cieszy, bo na wzroście inflacji zyskuje. Jak mawiali starożytni Rzymianie: „is fecit, cui prodest” czyli ten uczynił komu przyniosło to korzyść…

Źródło: (PAP)

REKLAMA