
Francja. Po 35 latach złapano seryjnego mordercę o pseudonimie „Le Grêlé”. Na koncie ma mieć on gwałty i morderstwa – w tym na 11-letniej Cécile Bloch, która była jego pierwszą ofiarą.
Francuscy śledczy są niemal pewni, że złapali „Le Grêlé”. Seryjny morderca cały czas znajdował się pod ich nosem. Okazał się nim bowiem… jeden z żandarmów, którzy stacjonowali w okolicy zaginięcia pierwszej ofiary.
Niedawno, badając sprawę, przebadano DNA kilkuset mundurowych, którzy przebywali w miejscu zdarzenia.
François Vérove, były żandarm oraz policjant, nie stawił się na badaniu. Po tym jak został wezwany – zaginął.
Odnaleziono go, a raczej jego ciało, w wynajętym mieszkaniu nad Morzem Śródziemnym. Mężczyzna popełnił samobójstwo i zostawił list, w którym przyznaje się do zbrodni.
– Mieliśmy przekonanie, że zabójca był albo oficerem, albo żandarmem, zarówno z powodu przemocy, jakiej użył wobec swoich ofiar, jak i przyjętej taktyki – powiedział stacji France Info Didier Saban, prawnik reprezentujący rodziny ofiar.
Pierwsza ofiara „Le Grêlé”, 11-letnia Cécile Bloch, została obezwładniona, brutalnie zgwałcona, dźgnięta w klatkę piersiową i uduszona.
– Nigdy nie poznamy wszystkich zbrodni popełnionych przez ”Le Grêlé” – powiedział BBC Didier Saban.
Źródło: BBC