Jak w czasach chińskich hunwejbinów. Studenci „zwalniają” profesora za „transfobię”

homofobia Aktywista LGBT. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP/EPA
Aktywistka LGBT. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP/EPA
REKLAMA
Brytyjska naukowiec została oskarżona o transfobię, a „postępowi” studenci wezwali do jej zwolnienia z uczelni. Profesor filozofii została uznana za „transfobkę”, tylko za to, że wyraziła opinię, że ludzie nie mogą tak naprawdę zmienić swojej płci biologicznej. Teraz stała się obiektem prześladowań i nagonki przez aktywistów mniejszości, której nie schodzi ust słowo „tolerancja”. W dodatku sama jest przedstawicielką seksualnej mniejszości.

Jest lesbijką i prezentuje dość znany nurt tego aktywizmu, który krytykuje modę na transpłciowość, która staje problemem dla kobiet.

Dotyczy to „inwazji” rozmaitych niebinarnych np. na świat kobiecego sportu, czy na inne przestrzenie przeznaczone dla kobiet (toalety, łaźnie, itp.).

REKLAMA

Kathleen Stock z University of Sussex (południe Anglii) czuje się zagrożona. Mówi o „kilku studentach o totalitarnych tendencjach”, którzy wywierają „nieproporcjonalny i przerażający wpływ na innych”.

Na łamach „The Sunday Times”, 48-letnia filozof, ale także feministka i lesbijka, wyraziła obawy o swoją przyszłości i mówiła o „kulturze strachu”. Na kampusie pojawiły się plakaty z jej wizerunkiem i wezwaniami do jej zwolnienia.

Policja doradziła jej… umieszczenie kamery na drzwiach. Nie wykluczono także przyznania jej ochrony w drodze na uczelnię.

Przewodniczący uniwersyteckiej Komisji ds. Równości i Praw Człowieka Kishwer Falkner potępiła jako „haniebne” ataki na Kathleen Stock. Wsparła ją także minister spraw zagranicznych Liz Truss, która odpowiada także za resort ds. kobiet i równości.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA