„Totalna improwizacja” na granicy. Konfederacja: „Działania poniżej progu wojny nasilają się” [VIDEO]

Granica polsko-białoruska/Obrazek ilustracyjny/Fot. Ludek, CC BY-SA 2.5, Wikimedia Commons
Granica polsko-białoruska/Obrazek ilustracyjny/Fot. Ludek, CC BY-SA 2.5, Wikimedia Commons
REKLAMA
Konfederacja domaga się uszczelnienia granicy polsko-białoruskiej. Jak podkreślają przedstawiciele tej formacji, dni mijają a rząd warszawski nie robi nic, by zakończyć trwający kryzys. Zdaniem ugrupowania, rozwiązaniem na to pozwalającym byłoby postawienie odpowiednich instalacji.

Jak podkreślała Konfederacja, tylko w ciągu tygodnia Straż Graniczna udaremniła 4 100 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Tych udanych było jednak znacznie więcej.

– Niestety w tej sytuacji po raz kolejny okazuje się, że nasze państwo jest nieprzygotowane i nie zdaje egzaminu, jak zawsze, kiedy wydarza się jakiś kryzys, to okazuje się, że jesteśmy skazani na totalną improwizację – mówił Dobromir Sośnierz.

REKLAMA

– Z jednej strony nie zdaje oczywiście egzaminu większa część opozycji, tzw. totalna opozycja, która robi sobie z tego przedstawienie. Ostatnio pani Marta Lempart przypomniała o sobie, że jest osobą, której nie należy ręki podawać i znieważała po raz kolejny polskie służby graniczne, mówiąc tam bodajże o „mordercach w mundurach”. Więc po tych wszystkich niesłychanie prymitywnych akcjach, z których zasłynęła rok temu, teraz postanawia odświeżyć pamięć o swojej niesławnej osobie – przypomniał.

Sośnierz zaznaczył jednak, że cała opozycja totalna przyjmuje „mniej lub bardziej niewłaściwą pozycję, z wyjątkiem Konfederacji”. Jak dodał, jego ugrupowanie „od początku apeluje o stanowcze działania”.

– Z drugiej strony nasz rząd, który reaguje późno i nieskutecznie. Jak zawsze w takich przypadkach mamy najpierw fazę wypierania problemu, bo inne sprawy są dla rządzących ważniejsze i informacje o tym, że problem się pojawia, ignorują, bo przecież od tego mamy służby, żeby one na czas informowały o takich zagrożeniach – mówił.

Poseł Konfederacji wskazał, że sytuacja na granicy stopniowo narastała, zanim jeszcze dowiedziała się o tym opinia publiczna.

– W początkowym okresie w ogóle ignorowano te sygnały, albo ich nie zbierano, nie stosowano odpowiednich działań wywiadowczych. Później następuje faza „jakoś to będzie” – że już wiemy, że jest problem, ale liczymy, że uda się go załatwić bez podejmowania jakichś większych działań. I dopiero wtedy, kiedy sytuacja staje się medialna, to wtedy dopiero rząd zabiera się do roboty. Wtedy niestety skala problemu jest już tak duża, że musimy sięgać po dużo bardziej intensywne środki, niż gdyby taki silny sygnał o tym, że polska granica jest trudna do sforsowania, poszedł wcześniej. Nadal ona jest dziurawa i nadal widać, że ten sygnał jest nie dość skuteczny – mówił.

Sośnierz ocenił, że w tym kontekście tym bardziej nieodpowiedzialne są głosy polityków opozycji, którzy „namawiają do dokarmiania tamtych forsujących naszą granicę”. Jak mówił, jest to nagradzanie za działania niezgodne z prawem.

Z koeli Krzysztof Tuduj podkreślił, że wydarzenia na naszej wschodniej granicy są realizacją doktryny Gierasimowa.

– Nie ma wątpliwości, że w cieniu Łukaszenki cichym bohaterem tych wydarzeń jest również Federacja Rosyjska. Są to działania poniżej progu wojny, działania oddziaływujące na społeczeństwo, na psychikę, psychologię społeczną i ta presja trwa, a można powiedzieć nasila się – mówił.

Wskazał jednocześnie, że wszystko „w rękach strony polskiej”. – To, czego my oczekujemy od rządu, to pewnego, 100-procentowego zabezpieczenia granicy – mówił.

Jak zaznaczył, chodzi o bezpieczeństwo narodowe, które jest sprawą ponad podziałami politycznymi.

W ocenie Tuduja, jedynym rozwiązaniem jest zamontowanie odpowiedniej instalacji na granicy. Pokazał też planszę z przykładowymi granicami.

– Nowoczesny mur, nowoczesna zapora na granicy grecko-tureckiej – wskazał. Zestawił to z „PiS-owskimi zasiekami” na polsko-białoruskiej granicy, które są banalnie proste do przekroczenia.

REKLAMA