Rowery zamiast samochodów. Nowe regulacje na ścieżce do klimatycznego totalizmu

Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern. Foto: screenshot/YouTube
Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern. Foto: screenshot/YouTube
REKLAMA
Niektórzy kwestionują wysiłki kapłanów religii klimatycznej w UE w sprawie redukcji CO2, choćby z tego powodu, że Stary Kontynent nie wiele w tym temacie waży i ma równie niewielki wpływ globalny. Co jednak powiedzieć o dalekiej Nowej Zelandii, która owego CO2 produkuje jeszcze mniej?

Tymczasem ten kraj pod rządami lewicowej Jacindy Ardern przyjmuje w tym temacie drakońskie przepisy.

To doskonała ilustracja, że w „klimatyzmie” nie chodzi o żadną planetę, ocieplenie itp. ale jest to rodzaj ideologii służącej do inżynierii społecznej, odbierania ludziom wolności i narzucania pewnej globalnej ideologii.

REKLAMA

W środę 12 października Nowa Zelandia wyznaczyła drogę dojazdu do „neutralności węglowej do 2050 roku”. Nie wjadą na nią już jednak np. samochody… Propaguje się za to elektryczne rowery.

Miesiąc przed spotkaniem światowych liderów COP26 w sprawie klimatu w Glasgow kraje „świata postępu” ścigają się w biciu planów i zachowują się jak niegdyś w Rosji Stachanow, a w Polsce „Ludowej” – Sołdek, Pstrowski, czy niejaka Wanda Gościmińska, włókniarka z Łodzi.

Propozycje Nowej Zelandii są już jednak krytykowane przez organizacje ekologiczne jako za mało ambitne. Chcieliby nowej polityki rolnej. Ten sektor to jednak podstawa funkcjonowania tego kraju i ważny sektor eksportowy, więc gmeranie przy nim grozi już zupełną katastrofą.

Dlatego, chociaż Nowa Zelandia wezwała do podjęcia dalszych działań w celu ograniczenia rosnącej emisji dwutlenku węgla, ale przygotowywany plan nie wspomina o sektorze rolnym. Tymczasem radykałowie wskazują, że to ten sektor odpowiada za 48% emisji gazów cieplarnianych w kraju.

Dlatego np. Greenpeace twierdzi, że plan z Auckland jest „pełen bzdur” i nie zajmuje się konkretnie kwestią redukcji emisji z rolnictwa. Organizacja Generation Zero określiła go jako „haniebny” i „bez ambicji”. Nowozelandzki minister ds. Zmian Klimatu (mają i takiego) James Shaw odpowiedział, że się poprawi, a w tym przedmiocie trwają jeszcze konsultacje.

Premier Jacinda Ardern obiecała tymczasem, że podejmowane środki zmniejszą emisje, ale  „mogą również stworzyć miejsca pracy”. Nazwała nawet przeciwdziałania zmianom klimatycznym kwestią „życia i śmierci”. To odpowiedź na krytykę ze strony samej Grety Thunberg, która oskarżała Nową Zelandię, że ta jest „złym uczniem” ideologii klimatyzmu.

Nowy plan wyznacza horyzont „neutralności węglowej” na rok 2050. Przewiduje m.in. znaczne ograniczenia i restrykcje w prywatnym użytkowaniu samochodów i propaguje rowery elektryczne dla wszystkich…

Źródło: AFP/ Le Figaro

REKLAMA