Homoseksualny minister ds. europejskich ma kolejnego wroga. Po Polakach i Węgrach poucza Słoweńców

Premier Słowenii Janez Jansa.
Premier Słowenii Janez Janša. (Fot. Wikimedia)
REKLAMA
W Słowenii przebywa do 15 października delegacja Parlamentu Europejskiego. Przyjechała „podsumować” sytuację w zakresie praworządności, wolności mediów i walki z korupcją. Wypowiedzi członków delegacji wskazywały, że przyjechali z gotowymi tezami.

Siedmiu eurodeputowanych z Komisji Wolności Obywatelskich i jeden z Komisji Kontroli Budżetowej spotyka się z przedstawicielami państwa, społeczeństwa obywatelskiego i mediów. Sytuacja podobna jak z Polską, z tym, że w czasie wizyty doszło do wielu spięć.

Eurodeputowani mają „poruszyć ze swoimi rozmówcami kwestie związane z wartościami UE”, a także nominacją słoweńskich prokuratorów delegowanych do Prokuratury Europejskiej. Parlament Europejski „broni” wolności mediów przed atakami premiera Słowenii Janeza Jansy.

REKLAMA

Są jednak tak „transparentni”, że odmówili rejestracji rozmów w Ministerstwie Kultury Republiki Słowenii. W związku z tym strona słoweńska po prostu rozmowy odwołała. „W ministerstwie chcieliśmy, aby to spotkanie zostało nagrane, ale delegacja PE odmówiła” – stwierdza komunikat.

Władze Słowenii wskazują, że zdominowana przez lewicę LIBE (Komisja Swobód Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE) już kilka miesięcy temu nakreśliła czarny wizerunek wolności mediów w Słowenii. Sprzyjające rządowi media piszą, że „bylibyśmy naiwni, gdybyśmy sądzili, że ta ich misja zmieni ich opinię lub z góry przyjęte wnioski (…) Napiszą w raporcie, co zamierzali napisać, zanim jeszcze dzisiaj weszli na pokład samolotu”.

Dodają, że „lewicowy paradygmat ideologiczny jest genetycznie wpleciony w europejskie środowisko polityczne i medialne” i dlatego PE bierze stronę lewicowych mediów i polityków. Dodawano, że relacje o Słowenii budowane są na kłamstwach, których nie chciano prostować, a które powielały za tutejszymi lewicowymi mediami, takie tytuły jak The New York Times, ZDF, Spiegel, The Guardian, Politico, czy The Economist.

Posłowie PE przyjeżdżają do Słowenii z założeniem, że nie ma tu wolności mediów i wypowiedzi, że dziennikarze są prześladowani i atakowani. W rzeczywistości chodzi o koncentrację mediów w rękach jednej opcji i deformację przestrzeni medialnej, z którą chce się uporać rząd. Parlament chciałby wprowadzić więcej pluralizmu i konkurencji, ale tu właśnie pojawia się jako „strażnik” układu… delegacja PE.

Sam premier Janda skrytykował nastawienie eurodeputowanych. Wielu jego rodaków żąda zaprzestania ingerowania w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa i ataków motywowanych politycznie i inspirowanych przez krajowych opozycję.

W tym momencie odezwał się jednak i francuski minister ds. europejskich Clement Beaune. W podobnym stylu atakował już Węgry i Polskę, chociaż tam głównie w „obronie” bliskiego mu lobby LGBT. Teraz też zabrał głosi i pouczył słoweńskiego premiera, że ten nie ma prawa krytykować eurodeputowanych, bo „w naszym demokratycznym życiu nie ma miejsca na wątpliwe ataki na eurodeputowanych”. Wygląda na to, że Słowenię też z UE chętnie by wyrzucili…

REKLAMA