Nowy sposób zwalczania nielegalnej imigracji? We Francji okradają ich z dobytku

Migranci w Calais. Fot. Twitter La Police
Migranci w Calais. Fot. Twitter La Police
REKLAMA
We francuskim Calais promigracyjne stowarzyszenia potępiają „usystematyzowaną kradzież” rzeczy migrantów w trakcie likwidacji ich nielegalnych obozowisk. Stowarzyszenia obrony migrantów mówią nawet o „zinstytucjonalizowanym złodziejstwie”.

Chodzi o to, że podczas likwidacji nielegalnych obozowisk przez policję, ich mieszkańcy nie mają zawsze dostatecznie czasu na zebranie swojego dobytku. Pozostawione przez nich rzeczy osobiste często już do nich nie trafiają. Działające w departamencie Pas-de-Calais stowarzyszenia humanitarne potępiły więc 18 października „systematyczną kradzież” rzeczy osobistych migrantów podczas wydalania ich z miejsc pobytu.

Policja sporządzą protokoły znalezionych rzeczy, ale według aktywistów pro-imigracyjnych to tylko „zasłona dymna”, a w rzeczywistości chodzi o utrudnianie życia migrantom.

REKLAMA

Stowarzyszenia w rodzaju „Auberge des migrants”, „Salam”, „Centrum dla uchodźców-kobiet”, itp. odnotowały 849 ekspulsji koczowisk w regionie pomiędzy styczniem a wrześniem 2021 r. Wprowadzony w 2018 r. przez prefekturę protokół rzeczy znalezionych w teorii ma umożliwić migrantom ich odebranie. Tak się nie dzieje, ale nie koniecznie jest to wina policji.

Migranci dość często starają się zejść z oczu władz i po rozwiezieniu do różnych ośrodków, szybko się stamtąd urywają. Stowarzyszenia uznały jednak, że „biorąc pod uwagę coraz większe przeszkody narzucane przez prefekturę Pas-de-Calais” w celu odbioru rzeczy, oznacza to „legitymizację przez państwo usystematyzowanej i zinstytucjonalizowanej kradzieży”.

Jakie to „przeszkody”? Aktywiści zaliczają do nich zbyt krótkie godziny otwarcia magazynów, obowiązek towarzyszenia migrantom przez przedstawicieli upoważnionych stowarzyszeń i trudności w odnalezieniu własności „pośród kilku ton rzeczy zgromadzonych w niehigienicznych warunkach”.

Wyliczyli nawet, że 72,6% migrantów nie odzyskało swojego mienia. „Wiele plecaków zostaje przejętych przez ekipy sprzątające, a następnie okazuje się, że są puste” – napisali w oświadczeniu.

W rzeczywistości przepisy przewidują, że siły porządkowe dają czas migrantom na zabranie swoich rzeczy na początku operacji likwidacji obozowiska. Stowarzyszenia twierdzą jednak, że migranci nie są w stanie zabrać całości dobytku.

Wskazują też na „perfidię” działania władz, które według nich przeprowadzają coraz częściej ekspulsje w czasie dystrybuowania posiłków przez państwowego operatora „La Vie Active”. Ma to zmuszać migrantów do „wyboru między ochroną swojej własności a dostępem do wody, urządzeń sanitarnych i jedzenia”.

I pomyśleć, że ostatnio francuskie media krytykowały działania polskich władz na granicy z Białorusią. Jeśli owe stowarzyszenia mają chociaż 1% racji, to u nas takie „perfidne” pomysły nie przyszłyby do głowy nawet największym wrogom migracji…

Źródło: Ouest France/ AFP

REKLAMA