Francuzi zmienili opinię o energetyce jądrowej. Nie mieli innego wyjścia

Reaktory APR1400 w elektrowni jądrowej. Foto: materiały prasowe
Reaktory APR1400 w elektrowni jądrowej. Foto: materiały prasowe
REKLAMA
Energia jądrowa wraca do łask. Przestawianie się na „Zieloną energię” okazało się super kosztowne i mało efektywne. Z drugiej strony szantaż „ocieplaniem klimatu” robi swoje, więc wyklinana w ostatnich latach energia z atomu okazuje się najlepszym rozwiązaniem.

Francuska grupa Orano (dawna Areva) specjalizuje się w paliwach jądrowych i regularnie zamawia sondaże opinii publicznej, korzystając z usług Instytutu BVA. Philippe Knoche, dyrektor generalny Orano, skomentował ich wyniki dla gazety „Ouest France”. Mogą być ciekawe dla przyszłości takiej energetyki i w Polsce.

Francuzi ostatnio protestują mocno przeciw budowom kolejnych farm wiatraków. Są drogie, uzależniają system energetyczny od kaprysów pogody, a przede wszystkim niszczą krajobrazy. Stąd zielone światło dla energetyki jądrowej, także bezemisyjnej, jeśli chodzi o CO2.

REKLAMA

Orano postanowiło sprawdzić jak wygląda tu opinia samych Francuzów i prowadzi od 2019 r. regularne sondaże. Dla 50% Francuzów energia jądrowa obecnie jest uważana za atut kraju. Tylko 15% uważa, że to obciążenie. Jeszcze w 2019 roku taką opinię wyrażało 34% Francuzów.

Propaganda o globalnym ociepleniu zrobiła swoje, ale paradoksalnie zmieniło to opinie o energii atomowej. 53% ankietowanych uważa, że energia jądrowa to także element suwerenności (od 2019 roku przybyło 7% zwolenników takiej tezy).

Energetyka jądrowa będzie też jednym z tematów wyborów prezydenckich we Francji. To dodatkowy atut dla jej zwolenników. Macron, który był sceptyczny do rozwoju tej gałęzi i w poprzedniej kampanii mówił o „zielonej energii”, ostatnio zapowiada duże inwestycje w małe i „czyste” reaktory.

Szef Orano Knoche dodaje, że w Teksasie i Kalifornii w USA, które oparły się tylko na energii słonecznej mają problemy, a „w Nowym Jorku, Paryżu czy Pekinie całe tygodnie mijają bez produkcji OZE (energii odnawialnych) z powodu braku wiatru lub słońca”. Jego zdaniem, bez atomu nie ma szans tzw. „neutralność” od CO2 w 2050 roku, co czego się Francja zobowiązała.

Dla 59% Francuzów problemem są radioaktywne „odpady” z takiej produkcji energii. 66% chciałoby skutecznej metody ich recyklingu. To się już dzieje, chociaż w wymiarze 10% zużytego paliwa. Francja zajmuje się również recyklingiem dla holenderskich i japońskich klientów.

Problemem są opóźnienia i duży koszt takich elektrowni, co pokazał przykład francuskiej inwestycji w Wielkiej Brytanii – Hinkley Point. Francuski EDF obiecuje jednak, że kolejne reaktory EPR w Wielkiej Brytanii będą produkować tańszą energię.

Na rzecz atomu działa także to, że energetyka wiatrowa okazała się ślepym zaułkiem. Gdyby udało się ją wykorzystywać w pełni to Wielka Brytania nie musiałaby importować energii elektrycznej z Francji. Tamtejsze turbiny wiatrowe na morzu pracują z 50% pełnej mocy w ciągu roku, co już jest wyjątkiem. To jednak nie wystarcza.

Knoche wskazuje, że jeśli „zaczynasz mieć dużo OZE (odnawialne źródła energii), na przykład 30%, to masz ponad 30 € dodatkowych kosztów w sieci za megawat”. Dodaje, że EDF za energię jądrową ze „starych elektrowni” dostaje 42 euro. „Nie znajdziesz energii słonecznej w tej cenie, w dodatku dostępnej 24 godziny na dobę” – dodaje.

Paryż inwestuje olbrzymie pieniądze w badania i rozwój nowych technologii. „Musimy dążyć do recyklingu paliw (…), inwestujemy w budowę laboratorium stabilnych izotopów” – mówi Knoche i dodaje, że współpraca dotycząca energii jądrowej nauki, przemysłu i techniki pobudza innowacje także w innych dziedzinach. Tymczasem rosnące ceny energii elektrycznej i kryzys tego sektora pokazują, że innej drogi nie widać. Kończy się więc epoka propagandowego katastrofizmu, a wajcha mediów została przestawiona na pozycję – „atom”.

Źródło: Ouest France

REKLAMA