Sanitarystyczne wizje prof. Filipiaka: Segregacja na styl włoski i izolowanie niezaszprycowanych. „Po to są szczepienia”

Prof. Krzysztof Filipiak/Fot. WUM, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons
Prof. Krzysztof Filipiak/Fot. WUM, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons
REKLAMA
W TVN24 jeden z pandemicznych ekspertów, prof. Krzysztof Filipiak z I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oburzał się na marną jego zdaniem reakcję władz na aktualną „sytuację epidemiczną”. Lekarz postuluje też m.in. segregację sanitarną, czy zamykanie cmentarzy dla niezaszprycowanych.

– Wczoraj mieliśmy już 11 proc. testów pozytywnych, czyli już jesteśmy w tej ostrej fali nowych zakażeń. Ważna jest liczba osób trafiających do szpitali. Wiadomo, że przy 4 proc. testów pozytywnych należy wprowadzać obostrzenia – grzmiał na antenie TVN24.

Prof. Filipiak był też oburzony zachowaniem administracji.

REKLAMA

– Jeżeli urzędnik (w takiej „sytuacji pandemicznej” – przyp. red.) deklaruje, że pewne decyzje dojrzewają, to ja jestem przerażony. Co to znaczy “dojrzewają”? Wczoraj zmarło 75 osób. To ile jeszcze osób musi umrzeć, żeby te urzędnicze decyzje dojrzały? Jakie to są decyzje? Tylko o mandatach za nienoszenie maseczek? – żachnął się.

Co więcej, mówił, że jest oburzony „jako obywatel, lekarz, profesor medycyny”, wskazując na fakt, że nie ma podstaw prawnych, które pozwalałyby żądać od studentów odbywających praktyki w szpitalach zaświadczenia o zaszprycowaniu.

Ubolewał, że w związku z tym „nawet tzw. segregacja sanitarna nie ma żadnego sensu”.

– Jak organizować zajęcia na uczelniach np. medycznych, gdzie są studenci medycyny, którzy mają wejść na oddział chorych. Są to np. chorzy onkologicznie czy chorzy z immunosupresją, po przeszczepach. Organizator tego: dyrektor szpitala, rektor uczelni medycznej nie może nawet zebrać informacji, kto jest zaszczepiony, kto nie, bo nie ma ku temu podstawy prawnej. To jest sytuacja, w której rządzący igrają zdrowiem i życiem obywateli – grzmiał.

Pandemiczny ekspert odniósł się też do zbliżającej się uroczystości Wszystkich Świętych.

– Pierwsza rzecz, jaką bym zrobił, to zamknąłbym cmentarz 1 i 2 listopada. Ale uwaga! Tylko dla osób niezaszczepionych – oświadczył.

Co więcej, w ocenie prof. Filipiaka potrzeba polityki ograniczającej kontakty – oczywiście tylko niezaszprycowanym. – To po to są szczepienia – mówił.

– Ja oczywiście wiem, że od razu podniosą się pytania o tzw. wolność, segregację. Nie nazywajmy tego segregacją, bo segregacja to jest takie określenie, które nie ma sensu, kiedy tzw. wolność antyszczepionkowców zahacza o wolność i życie innych osób, o zdrowie innych osób – grzmiał.

Prof. Filipiak ujawnił, że marzy mu się wariant francuski, czy włoski, gdzie bez paszportu covidowego nie można przyjść do pracy. Twierdził również, że w ten sposób „dba o życie i zdrowie osób, które mogą zakazić się w tej fazie”.

– Ja wiem, że będą się teraz zakażać głównie osoby niezaszczepione, a tych jest w Polsce połowa, bo tylko połowa się zaszczepiła. Apeluję do rządzących, żeby wprowadzić rozwiązania prawne. Na to był czas, my znowu jesteśmy opóźnieni – dodał.

Postulował też lokalne lockdowny dla najsłabiej zaszprycowanych regionów.

– Wiemy, jakie regiony w Polsce się nie szczepią. To jest wschodnia ściana, to jest Podlasie, województwo podkarpackie, lubelskie, gdzie mamy tam eksplozję, jak to pan minister nazwał, nowych zachorowań i to są polscy górale – Podhale. Koniec. Cztery regiony, i w tych regionach należy wprowadzić zupełnie inny poziom nowych zaostrzeń – stwierdził.

Lekarz oświadczył, że paszporty covidowe to najlepszy motywator do szczepień.

– Ten paszport covidowy to jest sytuacja, w której albo jestem w pełni zaszczepiony, albo mam certyfikat, że przeszedłem COVID-19, albo jestem nadal antyszczepionkowcem, bo nie podobają mi się te szczepionki, nie chcę ich przyjąć, i testuję się co 48 godzin – stwierdził.

Źródło: pulsmedycyny.pl

REKLAMA