Symbol politycznej nieudolności. Kolejne miliony dotacji dla stadniny koni w Janowie Podlaskim

Klacz Amirata z Janowa Podlaskiego.
Klacz Amirata z Janowa Podlaskiego. Zdjęcie: PAP/Wojtek Jargiło
REKLAMA
Prężna przed laty stadnina w Janowie Podlaskim prosi o kolejne publiczne pieniądze; nieoficjalnie wiadomo, że może być to znów około 7 mln zł – informuje „Rzeczpospolita”.

7,4 mln zł – to kwota, jaką w styczniu Stadnina Koni Janów Podlaski została dokapitalizowana przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.

Mimo to, jak podaje gazeta, oczekuje jeszcze jednego zastrzyku publicznych pieniędzy i wystąpiła do KOWR o następne dokapitalizowanie, co potwierdza „Rzeczpospolitej” p.o. prezesa spółki Lucjan Cichosz.

REKLAMA

„Kwoty nie podaje, jednak nieoficjalnie wiadomo, że może być to znów około 7 mln zł” – podaje „Rz”.

Gazeta przypomina, że hodowla istnieje od 1817 roku, a okres sukcesów przeżywała w drugiej połowie XX wieku, gdy kierował nią Andrzej Krzyształowicz. Od 2000 roku prezesem stadniny był wychowanek Krzyształowicza Marek Trela. Za jego prezesury w 2015 roku doszło do rekordowej aukcji Pride of Poland, podczas której sprzedano konie za blisko 4 mln euro.

Według wielu obserwatorów i analityków powodem obecnego pogorszenia sytuacji było zwolnienie Treli w 2016 roku przed Agencję Nieruchomości Rolnych, przekształconą potem w KOWR.

Od tego momentu w stadninie ruszyła karuzela kadrowa, firma zaczęła notować straty i np. 2020 rok zakończyła z wynikiem 3,53 mln zł na minusie.

REKLAMA