Do tej pory stand up był wolny od poprawności politycznej – żartowano zarówno z tego, co mogło rozdrażnić prawicę (z religii, tradycji, wartości), jak i z tego, co dla lewicy nie jest powodem do śmiechu (LGBT, stereotypy rasowe, antysemityzm etc.). Okazuje się jednak, że i tu wkrada się cenzura. Po ostatnim występie komika Dave’a Chappelle’a przewrażliwieni lewicowcy domagają się jego głowy, bo śmiał się śmiać z transseksualistów.
Netflix jest pod ostrzałem po tym, jak na platformie ukazał się występ Dave’a Chappelle’a, w którym komik wyśmiewa osoby transpłciowe i samą ideę tzw. „zmiany płci”.
Gniew lewicowców jest naprawdę duży. Protestujący z banerami z napisem „Trans Lives Matter” pojawili się pod siedzibą główną Netfliksa przy Sunset Boulevard w Los Angeles.
Oburzona tłuszcza zapowiedziała, że oficjalnie przekaże pełną listą żądań. Chcą m.in… podwyżek dla osób trans, które pracują w Netfliksie.
Netflix wydał już oficjalny komunikat w sprawie występu komika i okazuje się, że może on mieć duże kłopoty.
– Cenimy naszych kolegów trans i ich sojuszników, rozumiemy głęboką krzywdę, która została spowodowana. Szanujemy decyzję każdego pracownika, który zdecyduje się odejść i uznajemy, że mamy o wiele więcej pracy do wykonania zarówno w Netfliksie, jak i w naszych treściach – przekazał platforma.
Ted Sarandos, jeden z duetu dyrektorów generalnych Netfliksa, początkowo bronił występu komika, ale po ataku lewicowców – zmienił zdanie.
– Czuję, że powinienem był uświadomić sobie, że grupa naszych pracowników bardzo cierpiała z powodu podjętej decyzji i powinienem był to z góry wiedzieć, przez jaki ból przechodzili, zanim zdecydowałem się podjąć jakiekolwiek kroki. Mówię to, ponieważ bardzo ich szanuję i uwielbiam ich wkład w rozwój Netfliksa. Oni cierpieli, a ja powinienem był to wiedzieć – powiedział.
Okazuje się, że w dzisiejszych czasach powiedzenie „śmiech to zdrowie” należałoby zmienić na „śmiech to zbrodnia”.
Źródło: NCzas
