Turcja to poważne państwo. Gotowi wyrzucić zachodnich dyplomatów za wtrącanie się w ich wymiar sprawiedliwości

Prezydent Turcji, Recep Erdogan fot. PAP/EPA STR
Prezydent Turcji Recep Erdogan fot. PAP/EPA STR
REKLAMA

W oświadczeniu wydanym w poniedziałek 18 października wieczorem dziesięć krajów zachodnich wezwało do „sprawiedliwego i szybkiego rozwiązania sprawy Osmana Kavali”. Chodzi o opozycyjnego „filantropa” i działacza, który przebywa w areszcie.

Niemal natychmiast tureckie MSZ wezwało „na dywanik” ambasadorów tych 10 krajów, w tym Kanady, Danii, Holandii, Norwegii, Szwecji, Finlandii, Nowej Zelandii, USA, Francji i Niemiec.

REKLAMA

21 października, zaś prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zagroził ich… wydaleniem. Jego zdaniem, nie przebywają w jego kraju po to, by pouczać Turcję.

W oświadczeniu wzywającym do uwolnienia Kavali ambasadorzy 10 krajów napisali m.in, że sprawa działacza „rzuca cień na szacunek dla demokracji”. Ich zdaniem „ciągłe opóźnienia w jego procesie, w tym przez łączenie różnych spraw i tworzenie nowych po poprzednim uniewinnieniu, kładą się cieniem na poszanowaniu demokracji, rządów prawa i przejrzystości w tureckim sądownictwie”.

Ankara wtrącania się w wymiar sprawiedliwości akurat znosić nie musi. Turecki minister spraw wewnętrznych Suleyman Soylu oświadczył w odpowiedzi, że jego kraj jest demokratycznym państwem prawa, a „rekomendacje i sugestie dla wymiaru sprawiedliwości w toczącej się sprawie, wysuwane przez ambasadorów, są niedopuszczalne”.

Z kolei minister sprawiedliwości Turcji Abdulhamit Gul przypomniał, że dyplomaci powinni przestrzegać krajowego prawa, a ambasadorowie nie mogą przedstawiać sugestii sądom.

Kavala to biznesmen, mecenas i założyciel wielu organizacji kulturalnych i obywatelskich w Turcji, nazwany przez prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana „czerwonym Sorosem Turcji”. Kavala był zresztą członkiem założycielem Open Society Foundation w Turcji.

Został zatrzymany w październiku 2017 r., po czym postawiono mu zarzuty organizowania antyrządowych protestów w Stambule w 2013 r. Sąd go uniewinnił, ale Kavala pozostał w zakładzie karnym w Silivri pod Stambułem, tym razem w związku z zarzutami o szpiegostwo i udział w nieudanym puczu z lipca 2016 r.

Źródło: Le Figaro/ PAP

REKLAMA