W oparach COVIDIANIZMU: „Jest jeszcze za wcześnie, by podawać sobie ręce”

Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA
Na obecnym etapie pandemii jest jeszcze za wcześnie by podawać sobie ręce – stwierdził specjalista w dziedzinie higieny Carlo Signorelli z uniwersytetu w Mediolanie. Jego zdaniem daleko też jest nadal do odporności zbiorowej.

W piątkowym wywiadzie dla dziennika „Corriere della Sera” dziekan wydziału higieny na uniwersytecie Vita e Salute-San Raffaele pytany o to, czy można już powrócić do normalnych gestów na powitanie i pożegnanie odparł: „Nie, jeszcze nie nadszedł ten moment”.

Jego zdaniem należy nadal witać się gestem, określanym jako „żółwik” lub podnosząc łokieć.

REKLAMA

Jak wyjaśnił Signorelli, nie chodzi o ryzyko wynikające z samego dotykania dłoni, ale o to, że w ciągu dnia wiele razy zdarza się przykładać palce do twarzy, oczu oraz ust i w ten sposób można pośrednio zarazić się koronawirusem. Ekspert zaznaczył, że po każdym uścisku dłoni należy bardzo dokładnie umyć ręce mydłem.

Dodał, że jeszcze większe ryzyko i to bezpośredniego zakażenia niosą ze sobą pocałunek w policzek lub objęcie kogoś. Zdaniem rozmówcy gazety należy tego unikać również mając maseczkę.

„Przykro mi to mówić, ale musimy też zachowywać uwagę w rodzinie” – dodał zaznaczając, że potrzebna jest ostrożność, gdy wchodzi się do domu.

Ekspert w dziedzinie higieny twierdził, że obecnie nie można osiągnąć odporności zbiorowej z dwóch powodów. Jako pierwszy wskazał to, że nie ma zatwierdzonych szczepionek dla dzieci poniżej 12 lat. Poza tym, jak stwierdził, szczepionki są skuteczne w 90 procentach, a zatem również niektóre osoby zaszczepione mogą się zakazić.

„Te dwa elementy sprawiają, że zbiorowa odporność jest bardzo odległa, a jednocześnie ukuto nienaukowe określenie odporności wspólnoty: kiedy szeroka warstwa populacji jest chroniona, ograniczone krążenie wirusa pozwala uniknąć ciężkiego przebiegu u tych, którzy zachorują”- zauważył Carlo Signorelli.

Źródło: PAP

REKLAMA