
Janusz Korwin-Mikke w swoim wpisie wyjaśnił, jak działa Unia Europejska. Polityk wskazał też, w jaki sposób uniokraci budują „ustrój Powszechnej Szczęśliwości”. „To jest ustrój na lewo od komunizmu – i bardzo na lewo od zdrowego rozsądku” – skwitował.
„By zrozumieć, co się dzieje, musicie Państwo pamiętać, że Unia Europejska opanowana jest przez ludzi, którzy chcą wybudować komunizm – albo coś jeszcze gorszego. Parlament Europejski mieści się w budynku «Altiero Spinelli» – a piekłoszczyk Spinelli został wyrzucony z Włoskiej Partii Komunistycznej za lewicowe odchylenie. W budowie hiper-komunizmu przeszkadzała Wielka Brytania? To doprowadzili do Brexitu. Teraz w szerzeniu „wartości europejskich” przeszkadzają Węgry i Polska? To te same siły chcą wywalić te dwa kraje, by już bez przeszkód budować ustrój Powszechnej Szczęśliwości” – napisał Janusz Korwin-Mikke.
„Ta powszechna Szczęśliwość ma polegać na tym, że dwie lesbijki będą mogły «mieć dziecko» – a wszyscy będą po równo szczepieni albo nieszczepieni. Tak jak chce Wielki Brat z Brukseli. Bo w komunizmie musi być jednakowo – nie ma tak, że jeden się szczepi, bo chce – a drugi nie szczepi, bo nie chce. Tak jak teraz jest w Polsce. Jednakowo ma być!” – wyjaśnił.
Zdaniem polityka „Marx aż tak daleko nie poszedł. To jest ustrój na lewo od komunizmu – i bardzo na lewo od zdrowego rozsądku”.
Janusz Korwin-Mikke odniósł się do Traktatu Lizbońskiego, który Polska podpisała, a którego „nikt na oczy nie widział”. „Najpierw sporządzono Konstytucję Europejską – ale ją, na szczęście, Francja i Holandia odrzuciły w referendach. Więc sporządzono ten Traktat – ale w postaci tysięcy poprawek do i tak skomplikowanej «konstytucji»!! I politycy nienależący do komunistycznego spisku nie połapali się, że wszystkie państwa tracą niepodległość!!
Potem kilka państw ogłosiło, że ich konstytucje mają pierwszeństwo przed unijnymi «dyrektywami». Bruksela tylko się śmiała. Równie dobrze panienka, która poszła do łóżka za parę rubli, mogłaby potem ogłaszać, że tego nie chciała i nadal jest dziewicą. Podpisaliśmy cyrograf, wzięliśmy zresztą ogromne pieniądze – i szlus! Możemy sobie ogłaszać, co chcemy – ale rządzi już nie Berlin, Paryż czy Warszawa – ale Bruksela!” – dodał.
„No i właśnie teraz Brukseli nie podoba się (i słusznie!) to, co robi w Polsce PiS. No, to wtrąciła się – i powiedziała, że Polska ma słuchać. Na co nasz Trybunał Konstytucyjny powiedział, że w Polsce najwyższym prawem jest Konstytucja. A Bruksela na to, że nie – bo podpisaliśmy Traktat. Zgodnie z Traktatem prawo unijne ma pierwszeństwo przed polskim. Polska ogłosiła, że prawo polskie ma pierwszeństwo? No to co? Oni ogłaszają, że pierwszeństwo ma unijne – i ich jest na wierzchu!” – zauważył jeden z liderów Konfederacji.
Polityk zwrócił jednak uwagę, że „na szczęście” Polska, Niemcy, Francja i „inne buntujące się prowincje Unii” mają swoje wojska, w przeciwieństwie do UE. „Więc jedyne, co mogą nam zrobić, to nie dać kolejnych dotacyj na wprowadzenie nauki homoseksualizmu we wszystkich szkołach podstawowych – no i na budowę dróg. Jakoś to przeżyjemy” – skwitował.
„Tyle że politycy żyją z rozkradania tych pieniędzy. Jak ich nie będzie w ogóle – to nie będzie co rozkradać. Gdy politycy w Małopolsce coś pisnęli, że nie podoba im się LGBTQZ, Bruksela powiedziała, że wstrzyma im pieniądze. I co? Natychmiast pozmieniali te przepisy, przeprosili – i wyciągnęli łapy po forsę. «Za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli»…
No i teraz zobaczymy, czy PiS pozmienia przepisy, przeprosi – i wyciągnie łapy po forsę – czy będzie grało chojraka? Nie bez szans – bo w Brukseli są również tacy, którzy nie chcą wyrzucać Polski i Węgier.
Zanosi się na ciekawą rozgrywkę!” – podsumował Janusz Korwin-Mikke.