Szczawiński o covidowej rzeczywistości. „Fakty stają się po prostu coraz bardziej ewidentne”

Krzysztof Szczawiński/Fot. źródło: everest-edu.pl
Krzysztof Szczawiński/Fot. źródło: everest-edu.pl
REKLAMA
Matematyk i autor modelu budowania odporności zbiorowej Krzysztof Szczawiński odniósł się na Facebooku do rysujących się w dobie mniemanej pandemii różnic i podziałów. W ocenie naukowca istnieją dwa obozy – jeden optuje za zatomizowanym społeczeństwem, drugi zaś za wspólnotą.

„Patrząc na stanowiska wypowiadających się w telewizji osób widzę, że w wielu kwestiach się one powoli zbiegają (działanie szczepień, skuteczność lockdownów, różnicowanie względem zagrożenia, organizacja leczenia itd.). Jedni zrozumieli to szybciej, inni później, ale fakty stają się po prostu coraz bardziej ewidentne i nie sposób od nich uciec…” – ocenił matematyk.

„Pozostają za to fundamentalne różnice odnośnie wartości” – zauważył Szczawiński.

REKLAMA

W jego ocenie „w pełni można zrozumieć stanowisko, że jednostka może nie chcieć, żeby ktokolwiek narażał ją na jakiekolwiek ryzyko – i trzeba jedynie wiedzieć jakie to niesie konsekwencje: zatomizowane społeczeństwo jednostek, które się o wszystko ze wszystkimi rozliczają, co jest mocno konfliktogenne i kosztowne w administrowaniu, ale przy użyciu technologii staje się coraz bardziej możliwe – daje to społeczeństwo w którym dominują prawnicy i firmy technologiczne, i które staje się podatne na dominację dużych organizacji z zewnątrz (czy państwowych, czy korporacyjnych) – nic dziwnego że niektórzy tego chcą, widząc siebie jako ich namiestników”.

Szczawiński WYJAŚNIA, o co toczy się spór. „Cywilizacja zamordyzmu rodem z Chin i w wykonaniu urzędasów”

Szczawiński zwrócił uwagę, że „z drugiej strony mamy podejście które ceni wartość wspólnoty, czyli że niektóre rzeczy są wspólne w ramach pewnej grupy ludzi, co rzeczywiście niesie ze sobą ryzyko, że działania jednych mogą przynieść szkodę drugim, i że dopóki się to mieści w pewnych ramach, to tego nie rozliczamy… czyli tolerancja dla pewnych różnic i pewnej wolności w ramach wspólnoty, którą się ceni wyżej niż te różnice…” – wskazał.

Jak dodał, pozostaje więc kwestią wyboru, czy się chce funkcjonować w takiej wspólnocie.

„W zasadzie każdy powinien móc zdecydować czy chce w takiej wspólnocie uczestniczyć, czy się z niej wypisać… Niby można się z niej wypisać wyjeżdżając np. do Australii… Tylko że spór się toczy o to, czy na terytorium na którym mamy rodziny i nieruchomości będą obowiązywały zasady zatomizowane czy wspólnotowe…” – dodał.

Jak podkreślił, jest to spór „od którego się nie ucieknie – nie za bardzo jest tu możliwość wzajemnego przekonania się przy takiej różnicy w wartościowaniu – można co najwyżej naginać swoje stanowiska do takich kompromisów, żeby były one znośniejsze od otwartej walki, albo starać się tworzyć warunki, żeby obydwa podejścia mogły współegzystować na jednym terytorium – i do tego chyba to zmierza”.

„Ci którzy chcą żyć we wspólnocie będą w niej żyć, co oznacza że będą się również wymieniać całą florą i fauną patogenów, a ci którzy chcą się ze wspólnoty wypisać mogą żyć w swoich osiedlach, przejeżdżać samochodem od jednego podziemnego garażu do drugiego, zamawiać zakupy do domu i widywać się z ludźmi przez videokonferencje – a ci z nas którzy chcą się widywać na ulicach i w miejscach publicznych po prostu nie mogą pozwolić tym drugim żeby nam to zabrali…” – skwitował.

REKLAMA