Już wiadomo, dlaczego umowy zawierane przez państwa z Pfizerem – szczepionkowym gigantem – są tajne. Po tym, jak warunki umów wyciekły, wiadomo już, że są one skandaliczne i nikt jawnie nie wydawałby pieniędzy zabranych podatnikom w ten sposób.
Czytając warunki umów, które rządy pańśtw zawierały z Pfizerem i które teraz wyciekły – trudno nie odnieść wrażenia, że coś jest nie tak, i że szczepionkowy gigant wykorzystywał rządy, które sowicie płaciły mu pieniędzmi podatników.
Nie ma tu mowy o wolnym rynku czy kapitalizmie – jak próbują przedstawiać to lewicowcy. Jest za to szereg patologii, które obecne są zawsze, gdy etatyzm spotyka się z korporacjonizmem.
Warunki, które Pfizer przedstawiał państwom, zostały opisane w raporcie organizacji Public Citizen opublikowanym 19 października.
Z dokumentu dowiaduje się, że producent jednej z najpopularniejszych szczepionek przeciwko COVID-19, „zmusza do milczenia rządy, ogranicza podaż, przerzuca ryzyko na innych i maksymalizuje zyski”.
– Za zamkniętymi drzwiami Pfizer używa swojej przewagi, by wymusić na rządach liczne ustępstwa – stwierdził w wydanym z okazji publikacji oświadczeniu autor raportu Zain Rizvi.
– Społeczność międzynarodowa nie może pozwolić, by koncerny farmaceutyczne dalej rozdawały karty.
To nie jest kapitalizm
Organizacja Public Citizen zdobyła pełne listy warunków oraz robocze lub ostateczne wersje umów, jakie Pfizer negocjował z Albanią, Brazylią, Kolumbią, Dominikaną, Peru i Komisją Europejską.
Dotarto także do częściowo ocenzurowanej umowy wynegocjowanej z Chile, Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią.
I tak na przykład władze Brazylii „zrzekły się immunitetu państwa, zgodziły się nie nakładać na Pfizera kar w przypadku opóźnienia dostaw, zaakceptowały rozstrzyganie ewentualnych sporów w tajnym prywatnym trybunale arbitrażowym według prawa obowiązującego w Nowym Jorku i przyjęły szerokie zabezpieczenia dla koncernu przed roszczeniami w sprawach cywilnych”.
Innymi słowy – koncern pozostawał bezkarny niezależnie od uchybień. Czy to kapitalizm? Nie, bo to państw podjęło decyzję w imieniu obywateli, płacąc pieniędzmi tychże obywateli i w dodatku utajniając przed nimi warunki umowy. To najgorszy możliwy rodzaj interwencjonizmu państwowego – czysty etatyzm.
To jednak jeszcze nie koniec. Brazylijski rząd podpisał dokument, w którym zobowiązuje się, że zanim przyjmie darmowe szczepionki lub kupi je w innym kraju, najpierw zwróci się do Pfizera o zgodę.
Brazylia ma też zakaz „przekazywania w formie darowizny, dystrybuowania, eksportowania i wywożenia w jakichkolwiek innych celach szczepionki poza terytorium kraju bez zgody Pfizera”.
To wszystko pogwałcenie najważniejszej zasady wolnego rynku – czyli wolności. W normalnych warunkach Pfizer powinien sprzedawać szczepionki innym prywatnym podmiotom (ew. otwierać swoje punkty w Brazylii), a Brazylijczycy sami osobiście powinni móc decydować o tym, czy chcą kupić dla siebie szczepionkę czy nie.
Bezczelny etatyzm i brak konkurencji
Szczepionkowy gigant dbał również o brak konkurencji na rynku. Szef koncernu Albert Bourla „zasłynął jako nieugięty obrońca praw własności intelektualnej w czasach pandemii”.
Przypomnijmy, że większość wolnościowców stoi na stanowisku, że jeśli ktoś jest w stanie coś wyprodukować, to powinien móc to zrobić, a prawo do własności intelektualnej to sztuczny i ograniczający rozwój twór. Szczególnie obrzydliwe jest obstawanie przy tym prawie w sytuacjach kryzysowych.
Czasem jednak Pfizer ma luźniejsze podejście do antywolnościowego prawa – jeśli oczywiście leży to w jego interesie.
„Niemniej jednak, w niektórych umowach Pfizer zdaje się mieć świadomość ryzyka, jakie ochrona własności intelektualnej stwarza dla procesu tworzenia szczepionek, ich produkcji i sprzedaży” – wyjaśnia organizacja Public Citizen. „Umowy są tak skonstruowane, by odpowiedzialność koncernu za ewentualne naruszenia własności intelektualnej przenieść na rządy kupujące preparat. W rezultacie w myśl umowy Pfizer może w zasadzie do woli i bez konsekwencji wykorzystywać własność intelektualną postronnych osób i organizacji”.
Pieniądze obywateli w zasięgu ręki szczepionkowego giganta
Niektóre umowy zawierane z firmą Pfizer pozwalają koncernowi „wymagać, by sądy sięgnęły po państwowy majątek jako gwarancję, że Pfizer otrzyma zadośćuczynienie wyznaczone w ramach arbitrażu oraz że koncern otrzyma część tego majątku jako rekompensatę, jeśli rząd nie wywiąże się z obowiązku płatności”.
Tak wysoka cena nie oznacza jednak kontroli na zakupem, bo ostatecznie to zawsze Pfizer ma ostatnie słowo – nawet w przypadku nieterminowości. „Co w przypadku niedoborów podaży szczepionek? Zapisy roboczej wersji umowy z Albanią i ostatecznej wersji porozumienia z Brazylią i Kolumbią określają, że w takiej sytuacji Pfizer wprowadzi harmonogram dostaw według zasad określonych przez koncern”.
W raporcie czytamy o umowach zawieranych z państwami Ameryki Łacińskiej, ale można wyobrazić sobie, jak wyglądały te zawierane z innymi podmiotami. Szczepionkowy gigant postanowił najwidoczniej wycisnąć z tzw. pandemii ile się, wykorzystać panikę rządzących i posunąć się dalej niż można było się spodziewać w najgorszych przewidywaniach. Firma upokorzyła w ten sposób państwa jako instytucje, ale i tak najgorzej wyszli na tym nieświadomi niczego obywatele, bo to oni wszystko sfinansowali.
Źródło: Commondreams.otg