Bezprawnik Niedzielskiego. Wielki paraliż, nadmiarowe zgony, zmuszanie wbrew prawu

Minister zdrowia Adam Niedzielski. Foto: PAP
Minister zdrowia Adam Niedzielski. Foto: PAP
REKLAMA

Oczywiście dzisiaj prokuratura może uznać, że Grzegorz Braun popełnił przestępstwo groźby pod adresem ministra zdrowia i zażądać uchylenia jego immunitetu. Ale przede wszystkim na ławę oskarżonych powinien trafić kiedyś sam Adam Niedzielski.

– Będziesz pan wisiał – tymi słynnymi już słowami Grzegorz Braun zakończył swoją sejmową mowę oskarżycielską pod adresem ministra Adama Niedzielskiego. Choć słowa te padły już po regulaminowym czasie wypowiedzi, gdy prowadząca obrady wicemarszałek Sejmu wyłączyła mikrofon, wypowiedź słychać było w całej sali. Na Grzegorza Brauna posypały się gromy z ust przedstawicieli wszystkich partii (co jest kolejnym dowodem braku między nimi istotnych różnic), prezydium Sejmu podjęło decyzję o odebraniu mu części diety i uposażenia (łącznie ponad 62 tys. złotych), a marszałek Elżbieta Witek złożyła doniesienie do prokuratury.

REKLAMA

W awanturze, nakręcanej przez media, zabrakło jednak meritum: jaki jest bilans urzędowania ministra Niedzielskiego i czy Grzegorz Braun miał rację, nazywając go „zbrodniarzem”.

Wielki paraliż

Gdy wiosną 2020 roku WHO ogłosiła pandemię koronawirusa, cały świat, wydawało się, stanął w miejscu. Kolejne rządy, jeden po drugim, wprowadzały „obostrzenia” w postaci zakazów przemieszczania się, dystansów, maseczek itp. Gdy wybuchła dyskusja na temat przymusu noszenia maseczek, ówczesny minister zdrowia – Łukasz Szumowski – żartował z tego, ale później, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienił zdanie. Złośliwi mówili, że to wynik poleceń, które otrzymał z niesprecyzowanej „góry.” Wkrótce po tej decyzji minister Szumowski odszedł z rządu i zaczął robić karierę w prywatnym biznesie, a w resorcie zdrowia zastąpił go Adam Niedzielski – ponoć certyfikowany specjalista od zarządzania.

Niedzielski w ciągu kilku tygodni sparaliżował służbę zdrowia. „Ze względu na COVID-19” – jak oficjalnie tłumaczono – zamknięto szpitale, profilując je na leczenie pacjentów z koronawirusem. Okazało się to wielką pomyłką. Łóżek dla „pacjentów covidowych” było więcej niż potrzeba, specjalnie utworzony oddział na Stadionie Narodowym miał sporo wolnych miejsc. Nie było więc żadnego powodu, aby zmieniać normalne funkcjonowanie pozostałych szpitali. Tak samo jak nie było powodu, aby kierować lekarzy do walki z COVID-19, zamiast pozwolić im normalnie zajmować się leczeniem pacjentów. Ta ostatnia decyzja była też nieuzasadniona względami medycznymi. Nie ma bowiem żadnego powodu, by chirurg czy ortopeda nagle zajmował się walką z koronawirusem, skoro jest to zadanie dla wirusologa, a nie dla niego. Państwowa biurokracja medyczna, dowodzona przez Adama Niedzielskiego, uznała jednak, że lekarz to lekarz i może leczyć każdego. Efektem były setki lekarzy zmuszanych do leczenia choroby, na leczeniu której się nie znali – i przez to oderwanych od swojej pracy.

Zgony nadmiarowe

Jakie były tego skutki? Operacje, w tym te zaplanowane od wielu miesięcy, a nawet lat – odwołano bezterminowo. Osoby zmagające się więc z poważnymi chorobami (np. z nowotworem), od dawna czekające na termin zabiegu, dowiedziały się, że data zabiegu została odwołana i trzeba czekać do kolejnego, ale nie wiadomo, kiedy on nastąpi. Zakończyło się to tak, jak musiało – wielu pacjentów nie doczekało już kolejnego terminu, bo nie pozwolił im na to czas – sprzyjający rozwojowi choroby.

Po drugie: wyłączono przychodnie i zakłady opieki zdrowotnej, ograniczając je tylko do „pacjentów covidowych” i pozbawiając pomocy tych, którzy potrzebowali nagłej interwencji lekarskiej wskutek np. ataku alergii czy nagłego wypadku.

Po trzecie: sparaliżowano pogotowie ratunkowe. Karetki musiały jeździć po „pacjentów covidowych”, więc zabrakło czasu i personelu do wyjazdów do osób zmagających się z innymi chorobami, choć oni często bardziej potrzebowali karetki. Osoba zakażona COVID-em, jeśli nie miała powikłań i nie była w stanie ciężkim, mogła sama dojechać do szpitala.

Osobnym rozwiązaniem były teleporady, polegające na tym, że pacjent, zamiast pójść na wizytę i osobiście stawić się u lekarza, konsultował się z nim telefonicznie. Lekarz musiał więc postawić diagnozę przez telefon, co przypominało skuteczność strzelania do tarczy po pijanemu.

Jaki był efekt tego paraliżu? Niewydolność służby zdrowia oraz śmierć około 150 tysięcy Polaków, którym państwowe szpitalnictwo nie było w stanie zapewnić opieki medycznej. Statystyki Ministerstwa Zdrowia nazywają to „zgonami nadmiarowymi”, jednak jest to tylko kwestia nazewnictwa. Prawda jest bowiem taka, że dużej części tych zgonów dałoby się uniknąć – wystarczyło tylko nie wprowadzać kretyńskich zarządzeń, uniemożliwiających pacjentom leczenie.

150 tysięcy „zgonów nadmiarowych” to liczba szokująca. Nikt bowiem nie doprowadził do śmierci tylu Polaków od czasów Adolfa Hitlera.

Przymusowy eksperyment

W minionym miesiącu Niedzielski zapowiedział, że w Polsce jesienią wprowadzany będzie lockdown regionalny. Zamknięcie gospodarki ma zostać dokonane w tych powiatach, gdzie „poziom wszczepienia” (cytat dosłowny) jest najniższy, a pojawiają się tam ogniska choroby.

Zawodzi znów biurokratyczne myślenie oparte na złudnych statystykach. W gminie Nowy Targ więcej niż połowa zameldowanych tam mieszkańców od lat (lub od dekad) przebywa w Ameryce. Ci ludzie być może są zaszczepieni, ale w USA – i polski system tego nie widzi. Dla ministra Niedzielskiego nie są więc zaszczepieni, a zatem psują mu statystykę. Nowy Targ i okolice (podobnie jak wiele obszarów na Podlasiu) zostaną więc prawdopodobnie zamknięte – to znaczy, że zakazana zostanie działalność prywatnych hoteli, restauracji itp. Będzie to oznaczało zaburzenia w normalnym funkcjonowaniu państwa i społeczeństwa oraz wymierne straty dla drobnych przedsiębiorców. Jeśli wymiar sprawiedliwości upomni się kiedyś o Niedzielskiego, ta sprawa będzie powodem, by postawić mu zarzuty działania na szkodę interesu prywatnego i publicznego.

Zmuszanie wbrew prawu

Minister zdrowia i jego partyjni koledzy zawiadomili prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przez Grzegorza Brauna przestępstwa zmuszania do podejmowania określonej czynności. To przestępstwo z artykułu 191 kodeksu karnego, za które przewidziana jest kara więzienia do lat trzech. Szkopuł w tym, że pod kątem tego właśnie artykułu powinna zostać przeanalizowana działalność samego Niedzielskiego. Konkretnie chodzi o łamanie Konstytucji RP. Stanowi ona bowiem, że nikt nie może być zmuszany do tego, czego mu prawo nie nakazuje. Zmuszanie zatem ludzi do zaszczepienia się (choć według prawa jest ono dobrowolne) jest oczywistym naruszeniem tego przepisu. Być może odpowiedzialność karna powinna być większa ze względu na „szczególną zuchwałość” (czyli posługiwanie się w tym celu aktami legislacyjnymi) i stosowanie środków przymusu.

Osobnym wątkiem będzie zmuszanie do podpisania nieprawdy. Wszystko z powodu oświadczenia, które podpisać musi każda osoba chcąca się zaszczepić. Podpisuje ona bowiem dokument, z którego wynika, że przystępuje do zabiegu „dobrowolnie”. Tymczasem ta dobrowolność jest przymusowa, bowiem brak zaszczepienia powoduje określone dolegliwości w życiu.

Segregacja

Ostatnia sprawa to segregacja sanitarna, czyli dzielenie Polaków na „zaszczepionych” i „niezaszczepionych” połączone z „przywilejami” dla tych pierwszych czyli z dyskryminacją tych drugich. Segregacja ma polegać na tym, że „zaszczepieni”, po okazaniu certyfikatu, będą mogli chodzić do kina, na dyskoteki itp., a ci drudzy zostaną tych możliwości pozbawieni. W dalszej perspektywie rząd (jeśli wierzyć w sygnały) pozbawi ich również możliwości korzystania ze sklepów spożywczych, przejazdu komunikacją miejską i dalekobieżną. Będzie to oznaczało wykluczenie ich z życia i śmierć głodową, bo w jaki sposób przeżyje człowiek pozbawiony możliwości zrobienia zakupów spożywczych?

Segregacja sanitarna, mimo obrzydliwych konotacji historycznych, jest również łamaniem konstytucji. Ta ostatnia stwierdza bowiem, że nikt nie może być dyskryminowany z jakiegokolwiek powodu.

Są to cztery sprawy, które w przyszłości powinny obejmować zakresy śledztwa w sprawie działalności w MZ Adama Niedzielskiego. Z pewnością nie będzie to koniec, bowiem konieczna będzie kontrola wydatków resortu w związku ze stanem pandemii. Jest to jednak pikuś w porównaniu z zarzutami dla Niedzielskiego za jego działalność w MZ, która doprowadziła do śmierci dziesiątków tysięcy Polaków.

Leszek Szymowski


REKLAMA