
W renomowanym warszawskim liceum Bednarska na Mariensztacie związki nauczycieli z uczniami nie były niczym nadzwyczajnym – podaje Fakt.pl. Sprawa wypłynęła, gdy jedna z uczennic poinformował rodziców i szkołę o erotycznym mailu od nauczyciela.
„I Społeczne Liceum Ogólnokształcące Bednarska w Warszawie to szkoła, która z założenia miała być inna niż wszystkie. Trzeba przyznać, że to się jej udało. Nadużyć w relacjach nauczycieli z uczniami na taką skalę nie było dotąd w żadnej innej szkole w Polsce” – podaje portal.
Bednarska była szkołą-eksperymentem – uczniowie zwracali się do nauczycieli po imieniu, decyzje były podejmowane demokratycznie, a główną zasadą panującą w liceum miała być tolerancja dla wszystkich.
„Szkoła kładzie nacisk na wychowanie młodzieży w tolerancji, wrażliwość społeczną, równość człowieka i szanowanie mniejszości. Innowacyjne podejście przyciąga wiele osób, a do którejkolwiek z filii Bednarskiej trudno się dostać, choć trzeba płacić tam czesne” – podaje Fakt.pl.
Odebranie nauczycielom autorytetu i skrócenie dystansu między nimi a uczniami nie przyniosło jednak oczekiwanych rezultatów. Stworzyło jedynie miejsce na pojawienie się patologii.
Związki nauczycieli z uczniami miały być czymś „normalnym” w tej szkole. W końcu jedna z uczennicy powiedziała dość – dostała wiadomość o erotycznym charakterze od nauczyciela i opowiedziała o wszystkim popularnej w tzw. „postępowych” kręgach „Gazecie Wyborczej”.
– To nie było jednorazowe wydarzenie, wiem o pięciu czy sześciu takich związkach, nastąpiło przesunięcie granicy w tej kwestii. Kiedy byliśmy w liceum, wydawało nam się, że to jest taka otwarta szkoła, gdzie jesteśmy traktowani jak dorośli, mieliśmy poczucie, że takie związki to coś pozytywnego. Po czasie, wraz z rosnącą świadomością widać, jak naiwni byliśmy, gdy mieliśmy lat 16 czy 17 – dzieli się była uczennica w rozmowie z gazetą.
Nauczyciel miał wysyłać dziewczynie zboczone wiadomości. Gdy powiedziała o wszystkim rodzicom – szkoła przeniosła ją do innej grupy zajęciowej.
W szkole miało dojść już do dwóch podobnych sytuacji, które wyciekły.
„Pierwsza dotyczyła uczennic naszej szkoły, które doświadczały niewłaściwego traktowania (werbalnej przemocy, wyczerpującej znamiona molestowania) ze strony nauczyciela i których głosy nie zostały wysłuchane z należytą uwagą. Reakcje grona pedagogicznego i dyrekcji były zbyt łagodne. Dopiero stanowcza postawa uczennic skonfrontowała nas z naszą bezradnością” – pisze I SLO w oświadczeniu.
Druga sprawa jest starsza, bo sprzed 20 lat i dotyczy nauczyciela, który już w Bednarskiej nie pracuje. Ale „GW” dotarła do innych spraw, które rozgrywały się w liceum. Jedna z nich dotyczy 15-latki, która dostała erotycznego maila od swojego nauczyciela.
– Jakby chciał, żeby klasa myślała, że jestem z nim w związku. Potem dostałam erotycznego maila. Uratowało mnie to, że miałam bardzo dobre relacje z rodzicami i w ciągu kilku minut mama była przy komputerze. Pomogła mi w odpowiedzi. W Bednarskiej byliśmy z nauczycielami na „ty”, napisałam: „Mam nadzieję, że to żart, więcej do mnie nie pisz” – wspomina absolwentka w rozmowie z gazetą.
Maila wydrukowała i wywiesiła w szkole, a efekt był taki, że… nikt nie zareagował. Dziewczynę po prostu przeniesiono do innej grupy zajęciowej.
„W ciągu 30 lat naszej pracy zdarzyły się sytuacje przekroczenia granic. Jest to dla nas bolesna nauka. Jest nam z tego powodu ogromnie przykro. Zależy nam na tworzeniu transparentnych, opartych na wzajemnym zaufaniu relacji. Życzyli-/życzyły- byśmy sobie, by sytuacje jakichkolwiek nadużyć nie zdarzały się, a jeśli do nich dojdzie – by proces reagowania przebiegał możliwie szybko, z poszanowaniem praw i uczuć osób, których sytuacja dotyczy” – pisze w oświadczeniu szkoła.
Dyrektorka liceum nie udzieliła szerszego komentarza na temat nadużyć w szkole.
Źródło: Fakt.pl, „Gazeta Wyborcza”