Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych przybyła do Paryża z pięciodniową wizytą. Ma za zadanie potwierdzić francusko-amerykańskie pojednanie po kryzysie spowodowanym anulowaniem „kontraktu stulecia” przez Australię.
Przypomnijmy, że Canberra zrezygnowała z francuskich okrętów podwodnych i kupiła je od USA. Francja nadal boczy się na Australię i Wielką Brytanię, ale w przypadku Waszyngtonu wygrał pragmatyzm i Macron szybko zaczął się z Bidenem jednać. Wychodziło to jednak nie najlepiej.
Kamala Harris przyleciała do Paryża z mężem Dougiem Emhoffem. W pierwszym dniu zwiedzała m.in. Instytut Pasteura. Francuskie media stwierdzają, że wizyta jest ważna zarówno dla Francji, jak i dla niej samej. Oficjalnie przyleciała na paryskie Forum Pokoju na zaproszenie Macrona.
Pogłoski o coraz mniej sprawnym prezydencie Bidenie, nakazują jednak widzieć w niej możliwego następcę zniedołężniałego prezydenta.
Wizyta Kamali Harris potrwa do soboty 13 listopada i weźmie udział m.in. we francuskich uroczystościach związanych z zakończeniem I wojny światowej. Odwiedza m.in. na amerykański cmentarz w Suresnes pod Paryżem, gdzie pochowanych jest 1559 żołnierzy Amerykańskich, którzy zginęli podczas I wojny światowej
Macron i dyplomacja francuska z pewnością też nie przepuszczą okazji, by wywiozła z Paryża jak najlepsze wrażenia, co może procentować już w niedalekiej przyszłości…
VP Kamala Harris’s police-escorted 20-some vehicle motorcade cruised from the airport past the Eiffel Tower and through the Place de la Concorde. pic.twitter.com/jtwOSrviUj
— Jennifer Jacobs (@JenniferJJacobs) November 9, 2021
Źródło: France Info