Wstrząsające wyniki sondażu. Inżynieria społeczna? TYLE osób w wieku 18-24 lata identyfikuje się jako LGBTQ

LGBT na ręce.
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pexels
REKLAMA
Sondaż przeprowadzony przez Arizona Christian University wykazał, że 39 procent osób w wieku 18-24 lata identyfikuje się jako jakaś literka ze skrótu LGBTQ. Młodych Amerykanów o wybranie sobie opisu i okazało się, że pokaźna część młodych przypisała sobie lesbijstwo, gejostwo, biseksualizm, trans czy queer.

W przedziale wieku 25-37 lat odsetek „oduraczonych” też jest całkiem spory i wynosi 25 procent. Jednak poprzedni sondaż przeprowadzony przez Instytut Gallupa wykazywał, że 5,6 procent wszystkich dorosłych Amerykanów identyfikuje się jako osoby LGBTQ, w porównaniu z 4,5 procentami w 2017 roku.

Trudno uwierzyć, że przy anonimowym sondażu ludzie zrobili się bardziej szczerzy. Trudno też dojść do wniosku, że panuje jakaś pandemia LGBT-izmu i Amerykanie nagle się czymś takim zarażają. Chodzi tu raczej o pewną modę i siłę „tęczowej” propagandy, która zamienia wektory nienormalności i normalności na już masową skalę.

REKLAMA

Potwierdzałoby to uleganie tej modzie zwłaszcza najmłodszych grup wiekowych, szczególnie podatnych na „oduraczanie”. Wyniki wskazują na napędzanie opinii Amerykanów inżynierią społeczną i kulturową.

Wyniki ankiety Gallupa wykazały, że wzrost liczby „tęczowych” był w dużej mierze napędzany identyfikowaniem się młodych z literką „b”, czyli przyznawania się do biseksualizmu. To jednak zdaje się bardziej moda i projekcja, niż rzeczywistość.

Jak zauważył dziennikarz Glenn Greenwald, zdecydowana większość takich „bi” jest w długotrwałych związkach z płcią przeciwną (33%), a nie tej samej płci (3,7%). Tak więc 10 razy więcej osób, które identyfikują się jako „bi”, żyje w związkach heteroseksualnych niż w homoseksualnych i lesbijskich.

Wydaje się, że istnieje kulturowy nacisk na to, że są częścią „LGBTQ”. Greenwald wyjaśnia, że „męskie dziewczęta są teraz zachęcane do identyfikowania się jako trans, co np. powoduje spadek populacji lesbijek”. Za dokonanie tej obserwacji, a także za analizę faktów statystycznych, Greenwald został jednak nazwany „transfobem”.

Owe 39 procent osób w wieku 18-24 lata identyfikujących się obecnie jako osoby LGBTQ, wydaje się więcej mówić o wpływie na młodych popularnych mediów, czy współczesnej pop-kultury, niż ich ich rzeczywistych preferencjach. Chodzi tu po prostu o „bezwzględną inżynierię społeczną i pranie mózgu na poziomie kultury i śiata akademickiego” – twierdzi raport Foundations of Freedom.

Na koniec jeszcze ciekawostka. Występowanie chorób psychicznych i depresji są statystycznie wyższe wśród osób, które identyfikują się jako LGBT. Warto więc postawić sobie pytanie o szkody, jakie wyrządza młodym ludziom „wzmacnianie” wpływów tej ideologii przez kulturę.

Źródło: Summit News

REKLAMA