W tym przypadku za „Białoruś” robi na zachodzie Europy Francja. Londyn uważa, że liczba nielegalnych przekroczeń granicy przez kanał La Manche jest „nie do zaakceptowania” i oskarża Paryż o ciche pozbywanie się problemu.
Spór trwa już od wielu tygodni. Londyn wstrzymał nawet dotację dla francuskich sił porządkowych, które miały powstrzymywać próby przepraw migrantów przez La Manche.
12 listopada brytyjska minister spraw wewnętrznych Priti Patel uznała wprost, że liczba nielegalnych przekroczeń kanału La Manche jest nieakceptowalna.
Kropla goryczy przelała się po kolejnym „rekordzie” tego typu. W czwartek 11 listopada, migranci na pokładzie małych łodzi, przedostali się do Anglii w liczbie ponad tysiąca osób. Rzeczywiście trudno uwierzyć, że francuskie służby tego nie dostrzegły.
Tymczasem francuskie służby skupiały się na fakcie, że tego dnia po próbie przeprawy trzech migrantów utonęło. W całym 2020 roku zginęło na kanale sześć osób, a trzy zaginęły.
Brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało, że od początku roku kanał sforsowało ponad 22 000 migrantów. 1000 osób z 11 listopada był pobiciem rekordu sprzed zaledwie tygodnia, kiedy to zanotowano 853 dzienne przeprawy.
Yesterday’s Migrant Crossings Smashed Previous Record by 43% https://t.co/CQozm7WnjM via @guidofawkes
Horrendous & NOT A WORD FROM @pritipatel or @BorisJohnson !!— Derek Roberts (@DRoberts44) November 12, 2021
Źródło: AFP/ Le Figaro