Poznań. Pasażer nie miał maski. Pociąg opóźnił się dwie godziny, bo konduktor czekał na policję

Pociąg Pendolino użytkowany przez PKP fot. PAP/Leszek Szymański
Pociąg Pendolino użytkowany przez PKP fot. PAP/Leszek Szymański
REKLAMA
Poznań. Pasażerowie musieli czekać dwie godziny, bo konduktor pociągu PKP uparł się, by czekać na policję wezwaną do pasażera, który nie chciał założyć maski.

Pasażer państwowego pociągu „Wisła” trasy Berlin-Poznań-Warszawa, który podróżował w czwartek 11 listopada, odmówił założenia maski. Praktyka pokazuje, że czasem da się przejechać całą podróż bez zakrywania ust i nosa – zależy na jaką obsługę się trafi.

Ten pasażer miał jednak pecha (a przez to również wszyscy inni) – trafił bowiem na konduktora, który uparł się, że mężczyzna ma założyć maskę.

REKLAMA

„Gazeta Wyborcza” donosi, że pracownik PKP wezwał na miejsce policję. Pech jednak chciał, że akurat patrol był niedostępny, bo funkcjonariusze brali udział w interwencji.

Pociąg czekał jednak na mundurowych – było po 19. a pasażerowie zostali uziemieni w maszynie PKP.

– Policjanci interweniowali w pociągu, gdzie miał się awanturować jeden z pasażerów bez maseczki ok. godz. 21 – mówi cytowany przez „GW” Sebastian Wiśniewski, rzecznik konińskiej policji.

Co ciekawe, gdy policja pojawiła się na miejscu, to… pasażer miał już maskę.

– Ale gdy przyjechali na miejsce, podróżny zachowywał się już spokojnie i miał założoną maseczkę. Na podstawie relacji innych osób nie byliśmy w stanie stwierdzić, czy doszło do złamania przepisów. Został pouczony i mógł kontynuować jazdę – mówi rzecznik.

Podróżni stracili jednak dwie godziny – niektórzy pewnie spóźnili się na umówione spotkania, a innym uciekły autobusy i pociągi, które miały ich powieźć dalej. A to wszystko przez jednego służbistę….

Źródło: „GW”

REKLAMA