Ponad dwie godziny trwały we wtorek działania polskich służb, głównie policji, wobec grup agresywnych osób na przejściu granicznym z Białorusią w Kuźnicy. Do uspokojenia napastników, wśród których najaktywniejsze były osoby zamaskowane, użyto m.in. armatek wodnych.
Atak zaczął się po prawej stronie przejścia granicznego (patrząc z polskiej strony granicy); tam policjanci zostali zaatakowani kamieniami i granatami hukowymi – poinformował rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.
Powołując się na przekazy live w mediach, pochodzące z białoruskiej strony granicy, zwracał uwagę, że niektóre osoby do miotania granatów czy kamieni używały pewnego rodzaju proc, by zwiększyć zasięg; ręcznie nie były bowiem w stanie dorzucić niebezpiecznych przedmiotów na stronę polską.
– Uchodźcy raczej granatów ze sobą nie przywieźli. Poza tym ci najbardziej agresywni byli zamaskowani, byli w kominiarkach, kapturach, w miarę jednolicie byli ubrani, oczywiście w stroje cywilne – mówił rzecznik. Dodał, że potem agresywne zachowania przeniosły się na platformę drogowego przejścia granicznego.
Krupa przypomniał, że gdy w miniony poniedziałek przeszło tam z pobliskiego koczowiska co najmniej kilkaset osób, w pierwszej linii przez zasiekami, znalazły się kobiety z dziećmi. – One bardzo szybko zostały wycofane stamtąd i tam dziś pojawił się ten agresywny tłum. Z nieba leciał naprawdę grad kamieni – relacjonował.
Dodał, że obecnie jest w tym miejscu już spokojnie. – Jest cisza, z nieba nie lecą kamienie, my użyliśmy armatek wodnych. W pewnym momencie napastnicy zaprzestali ataków (…), leciały, leciały kamienie a potem był stop – mówił. Ocenił, że atak trwał w sumie ponad dwie godziny.
– Widzieliśmy, że tym agresorom cały czas donoszono w workach kamienie, więc to ktoś zorganizował, worki z kamieniami były przygotowane – dodał. Przyznał, że część osób nie miała zasłoniętych twarzy i było widać kim są, ale najbardziej aktywne i agresywne były osoby zamaskowane. – To było od początku do końca przygotowane – mówił.
Zaznaczył, że cały czas linia granicy jest zabezpieczana przez służby, są tam wciąż armatki wodne, policja obserwuje też teren ze śmigłowca. – Jesteśmy wciąż przygotowani, czekamy jak sytuacja będzie się rozwijała – dodał rzecznik podlaskiej policji.
„Pierwsza fala ataków na granicę zatrzymana”
„Nasi żołnierze i funkcjonariusze wykonali zadanie perfekcyjnie. Pierwsza fala ataków na granicę zatrzymana” – napisał na Twitterze rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, dziękując funkcjonariuszom za służbę i skuteczne działania.
Dołączył również film, na którym widać, że sytuacja na polsko-białoruskim przejściu w Kuźnicy-Bruzgi się uspokoiła. Nie ma już grupy osób rzucających kamieniami i innymi przedmiotami w kierunku polskich służb.
Nasi żołnierze i funkcjonariusze wykonali zadanie perfekcyjnie. Pierwsza fala ataków na granicę zatrzymana.
Dziękujemy za służbę i skuteczne działania. pic.twitter.com/Dq3J9PoVgO
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) November 16, 2021
Bronimy wschodniej granicy UE 🇪🇺@PolskaPolicja @Straz_Graniczna @MON_GOV_PL #NaStrażyGranicy pic.twitter.com/UQr40ygk2b
— podlaska Policja (@podlaskaPolicja) November 16, 2021
#NaStrazyGranicy pic.twitter.com/jCPHGsUcjp
— podlaska Policja (@podlaskaPolicja) November 16, 2021
Źródło: PAP/Twitter