Drogie paliwa. Unijne przepisy uniemożliwiają obniżkę cen

Stacja Orlen. / foto: PKN Orlen
Stacja Orlen. / foto: PKN Orlen
REKLAMA

W Polsce ceny paliw są najwyższe od lat, ale i tak sporo niższe niż w innych państwa Unii Europejskiej. Niestety szanse na to, że ceny spadną są bardzo małe, a to głównie za sprawą unijnych regulacji.

Jak podaje e-petrol.pl w Polsce średnia cena benzyny 95 na stacji benzynowej wynosi 5,99 zł. Tyle samo trzeba tez zapłacić za litr oleju napędowego. To najwyższe ceny od wielu lat, ale i tak niższe niż w większości krajów Europy. Taniej jest jedynie w Bułgarii gdzie litr benzyny na stacji kosztuje średnio 5,64 zł i w Rumunii 5,85 zł. Najdrożej jest w Holandii – 9,6 zł, Danii – 9,02, Norwegii – 8,89, Szwecji – 8,31, Włoszech – 8,3.

Niestety nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie ceny mogły spaść. Od 2012 r. nastąpił 3-krotny wzrost kosztu związanego z dodawaniem biododatków, które jest wymagane przez prawo europejskie. Koncerny paliwowe nie mają wyjścia – muszą dostosować się do przepisów UE, które obciążają cenę paliwa.

REKLAMA

Kolejna sprawa to koszty praw do emisji CO2. Do 2013 roku Orlen otrzymywał więcej uprawnień do emisji CO2 niż emitował. Obecnie, przy ok. 16 mln ton emisji, koncern otrzymuje uprawnienia do ok. 7 mln ton CO2, a pozostałe musi kupić. Przy obecnym notowaniu uprawnień i kursie walut daje to ok. 2,3 mld złotych dodatkowego kosztu rocznie. W przybliżeniu 1/3 tej kwoty odkłada się w rafinerii i wpływa na koszt produkcji paliw.

Najprostszy do zastosowania przez państwo mechanizm – obniżka akcyzy, praktycznie nie wchodzi w grę także z powodu unijnych przepisów. Dyrektywa Rady z 2003 r. w sprawie restrukturyzacji wspólnotowych przepisów dotyczących opodatkowania produktów energetycznych i energii elektrycznej nakłada na kraje członkowskie, w tym Polskę, określone minimalne poziomy akcyzy. Są one sztywne i wynoszą odpowiednio 330 euro na 1000 litrów dla oleju napędowego i 359 euro na 1000 litrów dla benzyn bezołowiowych. Obecnie w Polsce, w przeciwieństwie do większości krajów UE, łączny poziom akcyzy i opłaty paliwowej nieznacznie przekracza te poziomy minimalnie, a w zakresie oleju jesteśmy na minimum unijnym.

Polska, a także polskie firmy są zakładnikami unijnych regulacji. Nie można się spodziewać, by zarządy polskich koncernów, jak choćby Orlenu rezygnowały z należytego kierowania podległymi ich firmami i kosztem akcjonariuszy obniżały w nieskończoność marże. To byłoby sankcjonowanym karnie działaniem na szkodę spółki.

Polska jest zakładnikiem ideologów z Brukseli, którzy nie patrzą na europejską gospodarkę, na możliwości transformacji energetycznej poszczególnych krajów, tylko forsują swój polityczny plan bez względu na koszty. Wysokie ceny paliw współgrają z forsowaną przez KE polityką klimatyczną i „Fit for 55”. Mało tego – obecne zwyżki to nic w porównaniu z tym, co Unia szykuje nam od 2023 roku. Komisja Europejska chce zniesienie „przestarzałych” zwolnień i stawek obniżonych, które obecnie zachęcają do stosowania paliw kopalnych. „Nowe przepisy mają na celu ograniczenie szkodliwych skutków konkurencji podatkowej w dziedzinie energii, co przyczyni się do zabezpieczenia dochodów państw członkowskich z podatków ekologicznych, które są mniej szkodliwe dla wzrostu gospodarczego niż opodatkowanie pracy” – pisze w komunikacie Komisja.  Realna stawka akcyzy na benzynę może wzrosnąć nawet dwukrotnie. W efekcie, jako że akcyza wchodzi do podstawy opodatkowania VAT, cena detaliczna benzyny mogłaby osiągnąć nawet 8 zł za litr.

REKLAMA