Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Nie żyje 25-letni Kurd. Rodzina nielegalnego imigranta wini polskie służby

Imigranci pod polską granicą. Foto: PAP/ITAR-TASS
Imigranci pod polską granicą. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: PAP/ITAR-TASS
REKLAMA
Zagraniczne media rozpisują się na temat 25-letniego Kurda z Iraku, który miał umrzeć na granicy polsko-białoruskiej. Historię Gaylana Delira Ismaela opisała Associated Press. Jak podkreśliła agencja, ojciec za zgon syna, nielegalnego imigranta, wini polskie służby.

25-latek od 9. roku życia chorował na cukrzycę. W wieku 20 lat przeszedł infekcję meningokokową. Leczył się w Iranie i Turcji. Ze względu na stan zdrowia musiał jednak przerwać studia. Kurd próbował otrzymać wizę niemiecką lub holenderską, aby kontynuować leczenie w Europie. Spotkał się jednak z odmową. Ostatecznie 25-latek miał postanowić, że przedostanie się do Niemiec nielegalnie. Wybrał trasę przez Białoruś i Polskę.

25-letni Kurd dotarł do Mińska lotem z Dubaju. W podróż udał się z rodziną – dwoma braćmi i siostrą oraz jej mężem i ich 5-letnim synem. Za transport ojciec rodziny miał zapłacić 35 tys. dolarów. W rozmowie z Associated Press Delir Ismael Mahmoud wyjaśniał, że nie chciał, by jego dzieci opuszczały kraj. Zgodzić się miał jednak z powodu fatalnej sytuacji gospodarczej oraz dużego bezrobocia – mimo to miał sporą sumę, by umożliwić dzieciom wyjazd z kraju.

REKLAMA

Ojciec 25-latka odniósł się także do śmierci syna. Miał z nim rozmawiać w rano w dniu jego zgonu. Jak przyznał, nie wie, co się działo w nocy 28 października, gdy grupę rozdzielić miała polska policja. Po polskiej stronie została tylko siostra Gaylana. Resztę rodziny deportowano na stronę białoruską. 25-latka oddzielono od reszty. Mężczyzna nie miał przy sobie insuliny. Nie podano jednak, co było przyczyną zgonu, ani w jakich okolicznościach do niego doszło.

Wiadomo natomiast, że 15 listopada ciało zmarłego Kurda pochowała jego rodzina. Pogrzeb odbył się już w Irbilu w Iraku. Musiało więc dojść do transportu ciała z Białorusi do Iraku.

Agencja Associated Press zaznaczyła, że Unia Europejska winą za zdarzenia na polsko-białoruskiej granicy obarcza reżim Aleksandra Łukaszenki. Szybko dodała jednak, że to polskie służby, nie wpuszczając nielegalnych imigrantów do Polski, narażają ich na spędzanie nocy w białoruskich lasach przy niskich temperaturach.

Agencja podała też, że ojciec Kurda za śmierć syna ma winić stronę polską. Twierdzi bowiem, że polska policja, powinna pomagać nielegalnym imigrantom, nie zaś odsyłać ich na stronę białoruską – skąd szturmują naszą granicę.

Źródło: Associated Press

REKLAMA