Niedzielski się przeliczył? „Minister zdrowia wyszedł przed szereg”

Adam Niedzielski/Fot. PAP
Adam Niedzielski/Fot. PAP
REKLAMA
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że rząd warszawski nie zajmie się projektem tzw. „ustawy Niedzielskiego”, który wprowadza segregację sanitarną. Nieoficjalnie mówi się, że szanse na uchwalenie przepisów pozwalających pracodawcom weryfikować zaszprycowanie pracowników są niemal zerowe.

PiS ma się obawiać, że sanitarystyczne zapędy źle wpłynęłyby na słupki poparcia. Wygląda więc na to, że projekt przepadł z kretesem. Wczoraj wieczorem został wycofany z dzisiejszego porządku obrad Sejmu. Również wczoraj, z inicjatywy Konfederacji, doszło do protestu przed Sejmem przeciwko segregacji sanitarnej.

W samym klubie PiS także podnoszą się głosy sprzeciwiające się projektowi. Chodzi m.in. o Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski czy Annę Marię Siarkowską, którzy tworzą Parlamentarny Zespół ds. Sanitaryzmu.

REKLAMA

Co więcej, według informacji Wirtualnej Polski, „władze PiS całkowicie zablokowały projekt”. Powołując się na rozmówców z partii rządzącej portal donosi, że pandemiczny resort zdrowia chce, by bliźniaczy projekt zgłosiła grupa posłów. Jednak szanse na to mają być również nikłe.

– Wszystko wskazuje na to, że projekt przepadnie. Minister zdrowia wyszedł przed szereg, zapowiadając ustawę, a nie wiedział, że pomysł będzie kontrowersyjny dla posłów PiS. Nie zaryzykujemy utraty większości dla tych przepisów. Konsekwencje polityczne mogłyby być duże – mówiło cytowane przez wp.pl źródło w PiS-ie.

W poniedziałek szef klubu PiS Ryszard Terlecki odnosił się do projektu ustawy. – Nie ma jej w programie tego posiedzenia Sejmu. Ona jest przedmiotem jeszcze dyskusji, ale także wątpliwości – utrzymywał. We wtorek natomiast media obiegła wiadomość, że Terlecki, który podczas posiedzenia Sejmu siedział obok Jarosława Kaczyńskiego, ma pozytywny wynik testu na koronawirusa.

W nieoficjalnych rozmowach posłowie PiS mają prognozować, że pomysł pandemicznego resortu zdrowia trafi do kosza. – Jeżeli takie rozwiązania miałyby w ogóle obowiązywać, to powinny działać już teraz, kiedy mamy wzrost liczby zakażeń. Jeżeli pomysł dalej będzie odwlekany, to może się okazać, że ustawa weszłaby w życie, kiedy liczba chorych będzie spadała, a wtedy tym bardziej nie będzie woli, by się tym zajmować – da się słyszeć w partii.

Posłowie PiS przyznają, że pomysł Niedzielskiego analizowano pod kątem wizerunkowym. – Polskie społeczeństwo jest przekorne w sprawie szczepień i my oczywiście zachęcamy, by się szczepić, ale musimy te emocje społeczne uwzględniać – żalił się jeden z polityków partii rządzącej.

„Taka polityczna kalkulacja obozu rządzącego wyraźnie pokazuje brak politycznej siły ministra zdrowia, który w swoich publicznych wypowiedziach sprzeciwiał się antynaukowym teoriom i walczył z antyszczepionkowcami” – twierdzi wp.pl.

Projekt przygotowywany przez resort Niedzielskiego był gotowy już od początku września. Na szczęście do tej pory nie zyskał wystarczającego poparcia w szeregach PiS. Od tamtej pory pandemiczny resort zdrowia chciał, by przepisami zajął się rząd warszawski.

– Będziemy ten projekt trzymali na cięższe czasy. Patrzymy sobie na różne parametry. Nie mówię tylko o epidemicznych wielkościach, ale też o pewnych preferencjach społecznych – mówił 13 października w TVN24 Niedzielski.

– Ustawa będzie kierowana na rząd i trafi na Sejm. Wyborem jest zdrowie innych – twierdził „minister pandemii” 1 listopada w Polsat News. Przyznał, że projekt został nieco „złagodzony”. Usunięto bowiem zapis o wysyłaniu niezaszprycowanych pracowników na bezpłatne urlopy.

– Nie można się specjalnie oglądać na różnego rodzaju podziały i dyskusje, bo zdrowie jest w tej sytuacji najważniejsze. Mam też deklaracje z innych klubów, że głosowanie za takim rozwiązaniem będzie pozytywne. Pod tym względem ustawa na pewno przejdzie – twierdził Niedzielski. Na razie wygląda jednak na to, że szef pandemicznego resortu zdrowia się przeliczył.

Źródło: wp.pl

REKLAMA