
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uchylił decyzję sanepidu, który wysłał kobietę na kwarantannę. Nie byłoby w tej decyzji władz sanitarnych nic „nadzwyczajnego”, gdyby nie fakt, że nie zweryfikowano, czy kobieta miała kontakt z osobą zakażoną. Teraz sanepid ma zapłacić poszkodowanej blisko 700 zł. Ma też ponownie rozpoznać sprawę i uzupełnić dotychczasowe ustalenia. Wyrok WSA jest prawomocny.
Kobieta o inicjałach J.B. złożyła skargę na decyzję sanepidu. Powiatowa stacja sanitarno-epidemiologiczna ustaliła, że 13 września 2020 roku dokonano zgłoszenia mailem, że w krakowskim szpitalu znalazła się chora kobieta z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa. Wśród mających bezpośredni kontakt z pacjentką wskazano kobietę o inicjałach J.B., która „siedziała na kanapie bez maseczki w towarzystwie osoby, która uzyskała pozytywny wynik testu”.
W związku z tym mailem sanepid nakazał skarżącej poddanie się obowiązkowej kwarantannie od 13 do 22 września 2020 roku. Miała ją odbyć w miejscu zbiorowej kwarantanny w hotelu. Kobiecie zakazano opuszczania go , chyba że zaistnieją przesłanki do poddania się hospitalizacji albo sanepid postanowi inaczej. Decyzja miała rygor natychmiastowej wykonalności.
Kobieta jednak złożyła odwołanie. Jak podkreślała, nie miała bezpośredniego kontaktu z zakażoną. Pełnomocnik skarżącej wniósł o przeprowadzenie dowodów z przesłuchania dwóch świadków, w tym osoby zarażonej koronawirusem, ale tego nie zrobiono.
Wojewódzki Inspektor Sanitarny 7 stycznia 2021 roku utrzymał w mocy decyzję o kwarantannie dla kobiety. Ta jednak w skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie zarzuciła naruszenie przepisów polegające na braku dokładnego wyjaśnienia sprawy.
WSA podkreślił, że w tej sprawie organ I instancji dokonał ustaleń w oparciu o informację mailową z 13 września 2020 roku przesłaną przez pracownika oddziału klinicznego szpitala. Wskazano w niej, że m.in. J.B. miała kontakt z zakażoną pacjentką. Skarżąca jednak temu zaprzecza.
W takiej sytuacji w opinii sądu sanepid w II instancji powinien był rozpoznać sprawę merytorycznie i ustalić, czy i kiedy skarżąca faktycznie miała bezpośredni kontakt z osobą zakażoną SARS-CoV-2. Obowiązkiem organu II instancji było odniesienie się do zarzutów odwołania, polegających na kwestionowaniu przez skarżącą kontaktu z osobą zakażoną oraz braku dowodów na istnienie takiego kontaktu. Sanepid jednak nie zweryfikował okoliczności, ani się do niej nie odniósł.
Ponadto w aktach sprawy widnieje tyko dokumentacja potwierdzająca pobyt w szpitalu zakażonej pacjentki oraz jej pozytywny wynik testu na koronawirusa. Nie było natomiast – oprócz maila od pracownika szpitala – żadnego dokumentu, z którego by wynikało, że w tym samym dniu w szpitalu przebywała też skarżąca.
Sąd ocenił, że okoliczność kontaktu skarżącej z zakażoną powinna być jednoznacznie zweryfikowana przez organ II instancji.
Sanepid powinien w takiej sytuacji wezwać skarżącą do złożenia wyjaśnień lub zwrócić się do szpitala z wnioskiem o dodatkowe informacje, określające na jakim oddziale i kiedy skarżąca przebywała w lecznicy oraz kiedy miała kontakt z zakażoną koronawirusem. To teraz będzie wyjaśniał sanepid przy ponownym rozpoznaniu sprawy.