Święta już za pasem. W wielu miastach w Polsce otwierają się jarmarki bożonarodzeniowe. Niby jak co roku, a jednak czymś różnią się od tych z poprzednich lat. Chodzi o ceny, które w opinii internautów są jak inflacja za rządów PiS – rekordowo wysokie.
Chleb za 25 złotych? Szaszłyk za prawie 40? Takie ceny, według blogera prowadzącego fanpage „Wrocławskie podróże kulinarne”, są na wrocławskim jarmarku bożonarodzeniowym.
– Powiem wam, że dzisiaj szedłem z pomysłem, aby kupić i rzetelnie ocenić kilka tych jarmarcznych smaków. Przyszliśmy i… postanowiłem, że jednak szkoda mi kasy na te leżące na stercie szaszłyki i fryty za dwie dyszki. Nawet nie zamierzam specjalnie krytykować samej idei, choć mam co do niej kilka zarzutów. Każdy lubi, co lubi. Natomiast kulinarnie po prostu szkoda siana, tyle – pisze bloger.
Do wpisu dołączył zdjęcia cen, na których widać szaszłyka za 38 zł, golonkę – 38 zł, kiełbasę – 25 zł, bigos – 20 zł, ziemniaki – 12 zł, a pajdę chleba – 25 zł.
Pod jego postem pojawiło się mnóstwo komentarzy zszokowanych internautów:
– Co to za chleb za 25 zł? – zastanawia się jeden z komentujących.
– Cenę mięsnych dań jestem w stanie zrozumieć, ale pajda chleba w takiej cenie? Nie potrafię tego ogarnąć – odpowiada kolejna czytelniczka.
– Byłam dzisiaj, dzieciaki chciały frytki. Jakie to były złe frytki! Mała porcja 18 zł, nie chcę generalizować, może źle trafiliśmy, ale nie polecam – zauważa pani Karolina.
– Pójdę i tak, bo mamy taką tradycję ze znajomymi, ale jeść tam nie będziemy – dodaje pani Katarzyna.
– Ceny są srogie. Gofry po 21 zł – dodaje pani Aleksandra.
Wśród komentujących odezwali się także właściciele stoisk. Tłumaczą oni, że ceny nie wynikają z ich „chciwości”, tylko z sytuacji jaka panuje w Polsce.
– Mówicie, że ceny jedzenia wysokie. Zapytajcie, ile kosztuje wynajęcie stoiska na miesiąc i jakie są koszty pracownika (dwóch) dziennie plus koszty samego jedzenia – zauważa pani Lilianna.
Źródło: NCzas