Lewactwo miało dziś niezłe używanie w PE. „Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet”

Dyskusja w PE. screen
REKLAMA
Z okazji „Międzynarodowego Dnia Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet” w PE dyskutowano w czwartek 25 listopada o „zaawansowaniu ratyfikacji Konwencji Stambulskiej” w krajach UE. Niestety, Polska już to ratyfikowała.

Konwencja w teorii ma przeciwdziałać takiej przemocy, ale w rzeczywistości przemyca do prawodawstwa niebezpieczne pomysły i tezy teorii gender. Kilka krajów wycofało się z tej konwencji, a kilka (sześć z UE) jej ratyfikację odwleka.

Lewactwo w PE postanowiło wykorzystać ów „międzynarodowy dzień” do przypomnienia tematu, a nawet odgórnego narzucenia zasad konwencji. Ich zdaniem „przemoc” to m.in. obrona życia poczętego. Ten temat powracał niczym bumerang w kolejnych przemówieniach.

REKLAMA

W dyskusji występowali przede wszystkim eurodeputowani różnej lewicy i po kolei domagali się ratyfikacji Konwencji. Prześcigano się w emocjonalności wystąpień i rysowaniu w czarnych barwach sytuacji kobiet, które są „nękane, bite, gwałcone i zabijane przez mężczyzn” (Kuhne).

Dodawano, że „UE cierpi na syndrom sztokholmski”. Postulowano m.in. stworzenie „europejskiego” telefonu alarmowego, czy zniesienia raz na zawsze „systemu patriarchalnego”.

Eurodeputowana Kim Van Sparrentak zajęła się wyłącznie Polską, chociaż akurat Warszawa ciągle w konwencji tkwi. Poświęciła jednak całe wystąpienie naszemu krajowi. Doszły ją bowiem słuchy, że chcemy się z konwencji wycofać, a w dodatku… ograniczamy aborcję, a nawet „rejestrujemy kobiety w ciąży”.

Niemka Maria Noichl (socjaliści), „jako babcia”, uznała, że jak się nie ratyfikuje konwencji, to nie ma się miejsca w UE. Było także o „patriarchacie”, „seksizmie”, „atakach terrorystycznych na ciała kobiet”, czy wprost o potrzebie „rewolucji kulturowej”.

Ogólnie można się też było dowiedzieć, że owa Konwencja to już… „wartości europejskie”. Tylko nieliczni wskazali, że problem ma podłoże ideologiczne, czy na to, że przemoc wobec kobiet bywa przywlekana razem z islamską imigracją.

„Autorytarne siły prawicy” i „populiści” spotykali się jednak z odporem kolejnych „oszołomów” i… „oszołomek”. Ci nie kryli, że konwencja stambulska to prostu ich nowa „broń”.

„Komisarka” Helena Dalli powiedziała na koniec, że KE „zwalcza przemoc płciową na całym świecie” i podziękowała PE za „poparcie dla wspólnych celów”. Później przeszli do omawiania sytuacji w… Somalii.

Źródło: TV PE

REKLAMA