Sanitaryzm w Australii trzyma się mocno, ale zadarli z Aborygenami

Flaga Aborygenów używana podczas oficjalnych uroczystości. Źródło: Wikipedia
Flaga Aborygenów używana podczas oficjalnych uroczystości. Źródło: Wikipedia
REKLAMA
Australia jest krajem, który wprowadził dość drakońskie przepisy sanitarne. Z protestami rząd radził sobie siłą, ale zadarł też „ludnością rdzenną”, która we współczesnym świecie cieszy się przecież swoistym immunitetem.

Przedstawiciele społeczności aborygeńskiej w Australii wystosowali prośbę do międzynarodowej społeczności o pomoc w sprawie „tyrańskiego systemu przymusu i kontroli”.

O ile większość mieszkańców Australii ma prostu siedzieć i izolować się w domach, to z Aborygenami idzie trudniej. Dlatego też sięgnięto po drastyczne środki ich izolowania, nawet po wywożenie i rodzaj internowania.

REKLAMA

Padają tu nawet słowa o „obozach koncentracyjnych”. Australijscy aborygeni mieszkający w odległych rejonach mają być wyłapywani przez policję i wojsko i zabierani do „obozów kwarantanny” w celu odizolowania. Prowadzi się też podobno przymusowe szczepienia i to wbrew ich woli.

Armia australijska zaczęła przymusowo przenosić mieszkańców Terytoriów Północnych do obozu kwarantanny Howard Springs znajdującego się w Darwin po tym, jak w ich społeczności zidentyfikowano dziewięć nowych przypadków Covid-19. Film oskarża wręcz władze o eksperymentowanie na Aborygenach.

REKLAMA