Gwiazdowski OSTRO o tzw. tarczy antyinflacyjnej. „Rząd umieścił w mieszkaniu kozę, a teraz kozę wyprowadzi”

Robert Gwiazdowski. Foto: PAP
Robert Gwiazdowski. Foto: PAP
REKLAMA
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił tzw. tarczę inflacyjną, która w założeniu choć trochę ma powstrzymać szalejący wzrost cen. Rządowe propozycje komentuje prof. Robert Gwiazdowski.

Tarcza „antyinflacyjna” zaproponowana przez rząd PiS zakłada obniżkę podatku VAT na gaz ziemny i energię elektryczną z 23 proc. do odpowiednio 8 proc. i 5 proc., obniżkę akcyzy na paliwa i zwolnienie paliw z podatku od sprzedaży detalicznej. Morawiecki zapowiedział także „dodatek osłonowy”, czyli dopłaty dla najuboższych.

Prof. Robert Gwiazdowski, ekonomista z centrum im. Adama Smitha, wskazuje, że zaproponowaną przez Morawieckiego tarczę nie powinno się nazywać „antyinflacyjną” tylko „inflacyjną”, bo szalejąca inflacja została wywołana przede wszystkim działaniami rządowymi.

REKLAMA

„Rząd, który spowodował inflację, dzięki czemu pobrał wyższe podatki (bo jak ceny są wyższe to i podatki są wyższe) teraz będzie walczył z inflacją (…) Przyjął właśnie pakiet antyinflacyjny. Ma on być wart około 10 mld zł. Mniej więcej tyle samo ile rząd wcześniej zarobił na inflacji. Rok temu to by było 2,6 mld dolarów. No, ale jest inflacja i słabnie kurs złotego” – pisze w felietonie dla portalu interia.pl Gwiazdowski.

Ekonomista wyjaśnia przyczyny inflacji i tłumaczy, jak rząd się do niej przyczynił. Wzrost cen spowodowała z jednej strony ogłoszona pandemia koronawirusa, ale z drugiej różne tarcze, w ramach których w rynek wpakowano ok. 200 mld zł.

„Swoje zrobił też bank centralny, czyli NBP. Ale przecież prezes NBP nie wziął się znikąd. Podobnie jak członkowie Rady Polityki Pieniężnej, która ma dbać o wartość złotego. Jakoś nie dbała. Słaby kurs złotego, to wyższa inflacja, bo więcej trzeba zapłacić, za ropę, gaz i wiele innych rzeczy, które importujemy” – pisze Gwiazdowski.

Morawiecki odpowiedzialność za wzrost energii elektrycznej zrzuca na Unię Europejską. Prawa do emisji dwutlenku węgla rosną ostatnio w szokującym tempie, co oczywiście lada moment odbije się na jeszcze wyższych rachunkach za prąd. A dodatkowo także w sklepach, bo do wytworzenia niemal wszystkich produktów na którymś z etapów potrzeba prądu, więc produkty będą finalnie więcej kosztować, bo więcej kosztowało ich wytworzenie.

Prof. Gwiazdowski przypomina, że na zasady ustalone przez UE polski rząd zgadza się bez zająknięcia, więc sam jest po części winien. Dodaje, że rząd zarabiał na emisjach CO2, ale zamiast na transformację energetyczną pieniądze wolał przeznaczyć na transfery socjalne.

Tymczasową obniżkę akcyzy Gwiazdowski porównuje do „efektu kozy”. „Bo przecież rząd umieścił w mieszkaniu „kozę” w postaci opłaty emisyjnej, a teraz kozę wyprowadzi – więc będzie spokojniej w mieszkaniu” – ironizuje.

Ekspert od podatków przewiduje, że rząd zakładanego efektu nie osiągnie.

„W pierwszym kwartale 2022 roku inflacja nie będzie rosła tak, jak w trzecim i czwartym kwartale 2021 roku, ale za to w kolejnych kwartałach 2022 znowu będzie. Ciekawe, co wtedy wymyśli rząd? Rządowy bank – PKO BP – szacuje, że dzięki działaniom rządu w lutym inflacja nie wyniesie 8,3-8,4 proc., tylko 6,8-6,9 proc. Podsunę jeszcze taki pomysł, że jak rządowy GUS zwiększy udział energii w koszyku inflacyjnym, a ceny energii spadną, to inflacja jeszcze bardziej zmaleje. Ta na papierze w GUS. Bo w sklepach to już nie za bardzo” – podsumowuje prof. Gwiazdowski w felietonie dla portalu interia.pl.

REKLAMA