Himalaje hipokryzji. Ludzi zamknęli w domach, a polityczna i celebrycka szlachta się bawi, tańczy i śpiewa. Koncert dla wybranych w Austrii [VIDEO]

Austria. Koncert dla polityków i celebrytów w trakcie lockdownu.
Austria. Koncert dla polityków i celebrytów w trakcie lockdownu. (Fot. screen z koncertu)
REKLAMA
Austria wprowadziła lockdown z powodu koronawirusa. Policja masowo kontroluje obywateli na ulicach, w sklepach, komunikacji miejskiej, niezaszczepionym wlepia mandaty. Tymczasem polityczna szlachta jak gdyby nigdy nic bawi się w studiu telewizyjnym podczas koncertu. Obrazy te zszokowały Austriaków.

W ramach lockdownu w Austrii ludziom nakazano pozostać w domach (poza określonymi wyjątkami), zabroniono organizacji wszelkiego rodzaju imprez oraz wydarzeń gromadzących publiczność.

Zasady te jednak nie obowiązują polityków czy celebrytów. Ci przyszli do studia telewizyjnego stacji ORF i świetnie bawili się na koncercie. Tańczyli, śpiewali i uśmiechali się od ucha do ucha. Rzecz jasna bez masek, dystans społeczny także ciężko dostrzec. Symbolem hipokryzji i zakłamania stały się tańce przy utworze „Life is life”.

REKLAMA

W imprezie udział wzięli najważniejsi politycy – m.in. kanclerz Austrii, prezydent czy minister zdrowia. Towarzyszyli im inni politycy, celebryci oraz sportowcy.

Wszystko to w momencie, gdy Austriakom zaordynowano lockdown. Zwykli śmiertelnicy mają siedzieć w domach, a szlachta może bawić się na koncercie. Zamknięci w domach obywatele na osłodę mogli sobie obejrzeć to w telewizji.

Austriacy są wściekli, a wyraz swojego niezadowolenia okazują przede wszystkim w internecie. Do krytyki politycznej szlachty dołączył też Dominik Nepp z Wolnościowej Partii Austrii.

Wezwał do równego traktowania wszystkich i pytał, dlaczego rząd federalny może się bawić, a cała reszta nie może. Dlaczego zwykli obywatele muszą siedzieć w domach, a politycy mogą robić, co tylko chcą.

Po fali krytyki ruszyła także fala obrony polityków. Stacja ORF podkreśla, że koncert był charytatywny, podczas którego zebrano ponad 3 mln euro. Wskazuje też, że koncert był produkcją telewizyjną, nie wydarzeniem publicznym, a produkcja telewizyjna nie „łapie się” pod lockdown. Dodano też klasyczną formułkę, że wszystko odbyło się zgodnie z zasadami sanitarnymi, uczestnicy byli zaszczepieni lub ozdrowiali, a na dodatek przeprowadzono im testy.

Ba! Wskazano, że kanclerz czy prezydent ostatnie metry do telewizyjnego studia musieli przejść pieszo, bo ich kierowcy nie byli wśród zarejestrowanych uczestników imprezy, więc politycy musieli wcześniej wysiąść z auta. Tak właśnie dba się o zdrowie. Zapewniono też, że po koncercie nie odbyło się „after party”, jak to bywało w latach poprzednich.

Tylko czy taka linia obrony przekona wkurzonych i trzymanych pod butem ludzi?

REKLAMA