Transpłciowy wykładowca relatywizował pedofilię

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie młodzieży chowanie" Adiunlt z Norfolk Fot. Twitter Newslink7
REKLAMA
Adiunkt na wydziale socjologii i kryminalistyki na uniwersytecie w Wirginii, który uznał publicznie, że termin „pedofil” jest zbyt „stygmatyzujący”, został zmuszony do rezygnacji z pracy. Okazuje się, że poprawność polityczna ma swoje granice i resztki rozsądku kołaczą się nawet w murach amerykańskich uczelni.

Uniwersytet w Wirginii pozbył się adiunkta, który kwestionował publicznie niemoralność pedofilii, o czym m.in. informuje New York Post.

Chodziło o Allyna Walkera, 34-letniego asystenta transpłciowego, który uznał termin pedofilii za zbyt „stygmatyzujący”. Proponował używać nazwy „ludzi przyciąganych do nieletnich”. Swoje „mądrości” przedstawił kilka tygodni wcześniej na spotkaniu z przedstawicielami organizacji opieki nad dziećmi.

REKLAMA

Tezy wywołały oburzenie i powstała petycja wzywająca do zwolnienia Allyn Walker, która zebrała ponad 14 000 podpisów. Administracja Old Dominion University (ODU) w Norfolk w stanie Wirginia, przeniosła pracownika na urlop administracyjny. Uczelnia nie zwolniła adiunkta, ale ogłosiła, że nie przedłuży z nim umowy, która wygasa w maju przyszłego roku. Jednak pracownik nie czekał i ostatecznie zdecydował się sam zrezygnować z pracy robiąc przy tym sporo hałasu.

Walker jest autorem książki o „poszukiwaniu godności”, gdzie opisuje „ludzi przyciąganych do nieletnich”. Przyznał, że ta terminologia może być przez niektórych interpretowana jako usprawiedliwienie pedofilii, ale wyjaśniał jednak, że sam pociąg nie jest „niemoralny” i różni się od działania, które może być „nie do przyjęcia”.

Dodał, że błędnie zinterpretowano jego tezy i uznał się za prześladowanego. Zdanie już byłego adiunkta przyczepiono się do niego częściowo ze względu na jego „trans tożsamość płciową”. W obronę wzięły go też różne instytucje, które uznały sytuację za „transfobiczną mowę nienawiści”. Z pewnością ten adiunkt nie zginie… W internecie pojawiła się nawet petycja o przywrócenie go do pracy (jednak tylko 2,7 tys. podpisów).

Źródło:: Valeurs

REKLAMA