Komisja Europejska na granicy obłędu politycznej poprawności

Ordo Iuris zbiera podpisy z żądaniem przeprosin od unijnej komisarz Helena Dalli, która chce dyskryminować samorządy nie zgadzające się na narzucanie ideologii LGBTUE. Zdjęcie: EPA/STEPHANIE LECOCQ Dostawca: PAP/EPA.
Unijna komisarz ds równości Helena Dalli. Zdjęcie: EPA/STEPHANIE LECOCQ Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA
Włoski dziennik „Il Giornale” ujawnił 29 listopada dyrektywy narzucane przez unijną „komisarkę” z Malty ds. równości Helenę Dalli, które w imię „inkluzywności” zwalczają podstawowe wartości kultury i tradycji Europy. Zaleca się m.in. nie używanie nazwy „Bożego Narodzenia”.

Helena Dalli to była Miss Malty i działaczka tamtejszej Partii Pracy. W latach 2013–2019 była ministrem ds. równości w rządzie Malty, a od 2019 jest członkiem Komisji Europejskiej. Za jej kadencji rząd maltański wprowadził kilka ustaw i polityk mających na celu „wzmocnienie ram równości”, w tym ustawę o „związkach obywatelskich” dla par homoseksualnych, czy tzw. „poszerzenie ochrony antydyskryminacyjnej” w odniesieniu do „tożsamości płciowej i orientacji seksualnej”.

W 2015 roku przeforsowała ustawę o „prawach osób transpłciowych i interseksualnych”, która daje możliwość zapisywania dowolnej płci w dokumentach administracyjnych. Dzięki „postępowej” polityce pani Dalli Malta stała się liderem rankingu ILGA-Europe przez cztery kolejne lata, jako kraj „zapewniający najlepszą ochronę prawną i równość osobom LGBTIQ+”.

REKLAMA

W 2019 dołączyła jako reprezentant Malty do Komisji Europejskiej kierowanej przez Ursulę von der Leyen i okazuje się, że jako komisarz do spraw równości też nie próżnuje. „Il Giornale” dotarł do wewnętrznego dokumentu opracowanego w jej komisji, który m.in. zaleca, aby nie używać nazw takich jak „Boże Narodzenie”, terminów odwołujących się do dziedzictwa chrześcijańskiego, a także do rodzaju męskiego. Dokument sugeruje usunięcie pewnych wyrażeń, które nie są wystarczająco inkluzywne lub mogą być według polit-poprawnej ideologii „obraźliwe”.

Dokument powstał jeszcze pod koniec października. Helena Dalli opracowała rodzaj „wewnętrznego przewodnika” dla instytucji unijnych dotyczący „komunikacji integracyjnej”. Wprowadza zakaz używania wyrażeń uważanych za stygmatyzujące ze względu na płeć, tożsamość seksualną, pochodzenie etniczne, czy kulturę. Zaleca się „odzwierciedlenie różnorodności” i walkę z „stereotypami głęboko zakorzenionymi w zachowaniach indywidualnych i zbiorowych”.

Dyrektywy zalecają np. rezygnację z używania w podawanych przykładach imion „chrześcijańskich” jak Jan, czy Maria. Ruguje się męskie (patriarchalne) zwroty. Zamiast „Panie i Panowie” lepiej zwracać się do ogólnego „koleżeństwa”. Odradza się terminów związanych z konkretną konotacją płci.

Tekst sugeruje, by nigdy nie „zakładać” orientacji seksualnej danej osoby, a nawet jej tożsamości płciowej. Pewne rzeczy nie śniły się zapewne nawet „wielkiemu językoznawcy” Stalinowi. Trzeba jednak wyjaśnić, że dokument jest napisany w języku angielskim i niektóre zalecenia nie mają zastosowania w innych językach.

Uwagę zwraca zalecenie, by nie odwoływać się do elementów kultury chrześcijańskiej, bo to podobno zakłada, że każdy jest chrześcijaninem i może być „stresujące” dla innych. Dlatego zaleca się usunięcie wzmianek o Bożym Narodzeniu i zamiast tego proponuje mówienie ogólne o „świętach”. Nawet wyrażenie „kolonizacja Marsa” jest odradzane ze względu na negatywne skojarzenie z epoką kolonialną. Proponuje się zwrot – „wysyłanie ludzi na Marsa”. Takie historie, jak zalecenie organizacji wyłącznie koedukacyjnych wydarzeń, czy dokooptowanie różnych grup etnicznych, to już i tak standard…

To nie pierwszy wybryk „komisarki” Dalli. Warto przypomnieć, że walcząc z kulturą chrześcijańską, sama np. wspierała kontrowersyjną kampanię „wolności noszenia hidżabu”, która miała „włączać” w kulturę europejską stowarzyszenia islamistyczne i muzułmanki. Zalecenia Komisji dotyczące „komunikacji integracyjnej” (#UnionOfEquality) dla swoich pracowników ilustrują nie tylko oderwanie się Brukseli od rzeczywistości ale i na wskroś szkodliwą działalność tej instytucji.

Wydaje się, że komisarz Dalli koncentrując się na takich obszarach jak „płeć”, „LGBT”, „rasa i pochodzenie etniczne”, „inkluzywna kultura”, „walka ze stereotypami płci”, chce „zmieniać świat” m.in. przez tworzenie nowego języka i terminologii. Jak słusznie zauważa „Il Giornale” „za redefinicją języka kryje się wola zmiany europejskiego społeczeństwa, naszych zwyczajów i tradycji”, „wymazywanie chrześcijańskich korzeni jako fundamentu Europy i naszej tożsamości”.

REKLAMA