
Poseł Robert Winnicki z narodowego skrzydła Konfederacji wytknął z mównicy sejmowej hipokryzję ministra Adama Niedzielskiego. Dopiero wtedy marszałek Elżbieta Witek zaczęła wyrzucać posłów Konfederacji z sali plenarnej pod pretekstem nienoszenia przez nich maseczek.
– 25 listopada pan minister Adam Niedzielski powiedział: „Na pewno wiemy w tej chwili, że restrykcje są mało skutecznym środkiem ograniczania wzrostu epidemii”. To było 25 listopada. Następnie 29 listopada, cztery dni później, pan minister wyszedł na konferencję prasową i powiedział o nowych obostrzeniach – mówił z mównicy sejmowej poseł Robert Winnicki.
– I tutaj zapytujemy się, który minister Niedzielski jest prawdziwy, bo chcielibyśmy wiedzieć, kogo postawić przed sądem. Czy tego, który mówił w czwartek, że obostrzenia nie działają, czy tego, który w poniedziałek wprowadza te obostrzenia? – pytał z mównicy sejmowej narodowiec. – To jest absurd szanowni państwo.
Dopiero po tym wystąpieniu marszałek Elżbieta Witek zwróciła uwagę na to, że część posłów Konfederacji nie zakrywa ust i nosa. Witek zażądała od posłów Konfederacji, by ci założyli maseczki. Krzysztof Bosak, wedle informacji podawanych na Twitterze „Rzeczypospolitej”, usłuchał polecenia. Posłowie Grzegorz Braun i Jakub Kulesza – z konserwatywnego i wolnościowego skrzydła Konfederacji – zostali wyrzuceni z sali.
– Jesteście państwo na sali, obowiązuje moje zarządzenie, bardzo proszę, żeby je respektować. Proszę panów o założenie maseczek – mówił uniesionym głosem marszałek.
Gdy posłowie Konfederacji nie podporządkowali się poleceniom przedstawicielki aparatu władzy, ta wyrzuciła ich z sali obrad.
Posłowie @GrzegorzBraun_ i @Kulesza_pl bezczelnie zakłócają posiedzenie Sejmu i uniemożliwiają prowadzenie obrad.
Awanturują się? Krzyczą? Okupują mównicę? Nie, siedzą sobie w swoich miejscach. pic.twitter.com/TW4GWs7EBw
— marcin mikołajczak (@mkljczk) November 30, 2021