Wybory prezydenckie zaplanowano na 24 grudnia. Po interwencji sądu, kandyduje… Kadafi

Głosowanie/Zdjęcie ilustracyjne/Fot. Pixabay
Głosowanie. Zdjęcie ilustracyjne. / Fot. Pixabay
REKLAMA
Sąd Apelacyjny w Sebha w południowej Libii nakazał w czwartek 2 grudnia przywrócenie jako kandydata na listy wyborcze Seifa al-Islama Kadafiego. To syn byłego libijskiego dyktatora Muammara.

Wybory w rozdartej wojną domową Libii zaplanowano na 24 grudnia. Syn Muammara Kadafiego wcześniej wniósł apelację do sądu od decyzji Urzędu Wyborczego, który uznał jego kandydowanie za niezgodne z przepisami prawa.

Teraz decyzja sądu doprowadziła do scen radości zgromadzonych w jego gmachu i okolicach licznie ludzi. Sebha to półpustynne miasteczko położone około 650 kilometrów na południe od Trypolisu. Zgromadziły się tam jednak dziesiątki zwolenników tego kandydata.

REKLAMA

Kandydatura syna Kadafiego został odrzucona 24 listopada. Zwolennicy Khalifa Haftara, który sam jest kandydatem na prezydenta, przez tydzień blokowali Kadafiemu dostęp do sądu. Po interwencji rządu tymczasowego, uzbrojeni mężczyźni wycofali się z okolic sądu i w końcu do rozpatrzenia odwołania doszło.

Sytuacja jest cały czas napięta, a misja ONZ w Libii (Manul) deklarowała, że „z wielkim niepokojem śledziła izolację Sądu Apelacyjnego w Sebha”, w którym sędziom „fizycznie uniemożliwiono wykonywanie ich obowiązków”. Ostatecznie Kadafi junior chyba wystartuje.

Seif al-Islam Kadafi ma 49 lat i był skazany na śmierć w 2015 roku, ale objęła go amnestia. Na pewien czas zniknął z życia publicznego. Chęc kandydowania na prezydenta zgłosił w połowie listopada.

Ma spore poparcie ludzi, którzy pamiętają czasy jego ojca i tęsknią za czasami reżimu, który zapewniał im pewien dostatek materialny i stabilizację. Wielu Libijczyków jest rozczarowanych niekończącym się chaosem społecznym i wojną domową.

Nadzorowany przez ONZ proces pokojowy ma doprowadzić do wyboru 24 grudnia prezydenta, a miesiąc później zaplanowano wybory parlamentarne. Konflikt w Libii trwa praktycznie cały czas od obalenia w 2011 roku reżimu Muammara Kaddafiego. Teraz historia, podobnie jak w Afganistanie, zatacza koło. Tylko po co było te reżimy obalać?

Źródło: AFP/ Le Figaro

REKLAMA