Europa panikuje, a wstępne dane sugerują, że Omikron jest dużo mniej zjadliwy niż Delta

Omikron - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Omikron - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Z wstępnych danych wynika, że podczas czwartej fali pandemii w RPA, związanej z nowym wariantem koronawirusa Omikron, dwukrotnie rzadziej zdarzają się ciężkie przypadki COVID-19 niż w poprzednich falach. Jest zatem nadzieja, że choć wariant ten jest prawdopodobnie bardziej zakaźny, to okaże się mniej zjadliwy. Niestety w Europie postawiono na medialną panikę, co podoba się rządom zaostrzającym na nowo koronawirusowe restrykcje.

Najnowsze dane opublikował National Institute for Communication Diseases (NICD) i dotyczą Tshwane, obszaru metropolitalnego w Republice Południowej Afryki. W jego skład wchodzi Pretoria, gdzie wykryto pierwszy w RPA przypadek zakażenia Omikronem. Dane obejmują 1 633 pacjentów przyjętych do szpitala w okresie od 14 listopada do 8 grudnia.

Jak informuje Reuters wynika z nich, że jedynie u 31 proc. chorych na COVID-19 rozwinęła się ciężka postać choroby, czyli taka, że pacjenci wymagają podawania tlenu lub mechanicznej wentylacji. Podczas pierwszej fali 67 proc. chorych zakażonych wirusem SARS-CoV-2 wykazywało tak rozumianą ciężką postać COVID-19, a podczas drugiej – 66 proc.

REKLAMA

W czwartek odnotowano w RPA rekordową w czwartej fali liczbę 22 391 zakażonych oraz zaledwie 22 zgony – poinformował National Institute for Communication Diseases. Instytut nie podaje jednak, jak duży odsetek pacjentów hospitalizowanych był zakażony Omikron. Nie podano także, ile hospitalizowanych było zaszczepionych. To bardzo ważne, bo podejrzewa się, że Omikron może wykazywać pewną zdolność ucieczki przed odpornością wywołaną szczepieniem.

NICD zastrzega się, że nie ma jeszcze pewności, jak będzie przebiegała czwarta fala pandemii w RPA. Dopiero w najbliższych kilku tygodniach będzie wiadomo, czy zwiększa się liczba hospitalizacji i ciężkich przypadków COVID-19. O pierwszym przypadku zakażenie Omikronem poinformowano pod koniec listopada.

Na razie wydaje się, że wariant ten jest bardziej zakaźny niż wcześniejsze odmiany wirusa SARS-CoV-2, ale objawy COVID-19 częściej są łagodniejsze. I rzadziej po infekcji konieczna jest hospitalizacja.

Jeśli się to potwierdzi w kolejnych obserwacjach również w innych krajach, szczególnie w Europie i USA, gdzie znacznie więcej osób jest zaszczepionych przeciwko COVID-19, może to oznaczać, że SARS-CoV-2 ewoluuje w kierunku wariantów bardziej zaraźliwych, a mniej zjadliwych. Często się to zdarzało podczas innych pandemii, na przykład grypy.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że za wcześnie jest jeszcze na taką konstatację. W każdej chwili może się pojawić wariant, który jest bardziej zjadliwy, wywołujący więcej ciężkich przypadków choroby. Kluczowe znaczenie mają powszechne szczepienia przeciwko COVID-19, gdyż ograniczają możliwości atakowali ludzi i mutacji koronawirusów. (PAP)

REKLAMA