
Artur Dziambor był gościem Konrada Piaseckiego w „Kawie na ławie” w TVN24. Dziennikarz pytał polityka Konfederacji o wpis szefa jego koła poselskiego Jakuba Kuleszy, który „ośmielił się” zadrwić z kowidian. 8 grudnia poinformował bowiem, że siedzi w Sejmie „wyjątkowo w maseczce”, bo prawdopodobnie ma koronawirusa przeziębienia.
„Jestem chory i wszystko wskazuje na to, że to KORONAWIRUS, więc założyłem maseczkę. Nie wiem tylko który to wariant – OC43 czy 229E” – napisał Kulesza.
Wystarczyło tylko sprawdzić, by dowiedzieć się, że chodzi o koronawirusy wywołujące lekkie przeziębienie, które samoistnie ustępuje po kilku dniach. Redaktor Piasecki z TVN24 postanowił jednak rozkręcić aferę.
Dzisiaj wyjątkowo w maseczce. Jestem chory i wszystko wskazuje na to, że to KORONAWIRUS, więc założyłem maseczkę. Nie wiem tylko który to wariant – OC43 czy 229E. Niestety @elzbietawitek poinformowała mnie, że i tak jestem wykluczony z posiedzenia :( pic.twitter.com/az54EspwyP
— Jakub Kulesza (@Kulesza_pl) December 8, 2021
— Jakub Kulesza (@Kulesza_pl) December 9, 2021
– To miał być jakiś żart? Jakiś happening? – dopytywał z oburzeniem dziennikarz TVN24.
– No i napisał przecież jeszcze w tym samym tweetcie, podał nazwy tych wariantów. Można było sprawdzić, że to było zwykłe przeziębienie. W Sejmie jesteśmy testowani, możemy być sprawdzeni czy mamy negatywny czy pozytywny wynik – mówił Artur Dziambor.
To jednak nie wystarczyło dziennikarzowi. – Ale w ogóle uważa pan, że to jest temat do takich wesolutkich żarcików? Koronawirus i to, że 500 osób umiera na tę chorobę dziennie w Polsce – grzmiał Piasecki.
Dziambor zaś odparł, że jest to jasny obraz tego, „jak bardzo nie mają pojęcia co się dzieje komentatorzy, politycy, dziennikarze, często też ludzie, którzy medycyną się zajmują w tym temacie”. Jak dodał, należy to pokazywać.
– Raczy pan teraz albo żartować albo mijać się z prawdą – żachnął się Piasecki. – Jeśli poseł Kulesza podaje jakieś cyfry i litery, które mają obrazować jakieś warianty koronawirusa i pan wymaga, żeby każdy wiedział, że CO454 to jest koronawirus grypy – oburzał się dalej.
– Jak bierze się za komentowanie czegoś takiego, to już powinien sprawdzić a nie robić z siebie idiotę – skwitował polityk Konfederacji. Pytany, o symbol koronawirusa wywołującego Covid-19 Dziambor odparł, że „nie ma pojęcia”, ale jeśli będzie musiał, „to sobie sprawdzi te daną w Googlu”. – Natomiast chodziło o to, że Jakub Kulesza wrzucił tam te dane i zrobił się z tego szum – mówił.
„Zabójczy” katar
– Nawet jeśli on jest chory na innego koronawirusa, to przepraszam, po jaką cholerę przychodzi do Sejmu, po co innych naraża na zarażenie, nawet katarem (…) dla posła Kuleszy, 30-letniego, katar może być niegroźny, dla kogoś innego może być bardzo groźny – nie dawał za wygraną (rozumowi) Piasecki.
– W normalnym świecie, kiedyś, jeszcze niedawno, ja pamiętam ten świat, nie było sytuacji takiej, że ktoś, kto ma katar nie może wyjść z domu. Nie było też sytuacji takiej, że jak ja sobie pozwolę kaszlnąć w kolejce, to powstaje komitet kolejkowy, który chce mnie wypchnąć z tego pociągu, ponieważ nie wiadomo, czy ja przypadkiem ich wszystkich nie pozabijam. A byłem w takiej sytuacji nie raz – odparł poseł. Dziambor wyjaśnił, że aby uniknąć takich sytuacji w pociągu, nauczony doświadczeniem, teraz „zamyka się w Warsie”. – W Warsie jest strefa, w której się nikt mnie nie czepia – wyjaśnił. Po czym wrócił do wpisu Kuleszy.
Koalicja sanitarnego zamordyzmu
– Po pierwsze, słuchając tutaj dyskusji przy stole, chciałem powiedzieć jedną rzecz, że koalicja sanitarnego zamordyzmu trzyma się razem mocno. I to widać. I ok, wiem doskonale, że takie jest nastawienie polityków i opozycji centrolewicowej i koalicji rządzącej – powiedział.
– Ale mieliśmy już dawno wrzucony przymus szczepienia się, narzucony przez MON na jednostki wojskowe – wiele miesięcy temu. Napisaliśmy wtedy interpelację, robiliśmy na ten temat konferencje prasowe. Dostaliśmy odpowiedź z MON-u, którą w skrócie można opisać: mamy pandemię, proszę nie przeszkadzać – relacjonował.
– Mamy wypowiedź ministra Czarnka, który powiedział, zgodnie z prawdą, że jest kilkanaście proc. niezaszczepionych nauczycieli i systemu po prostu zwyczajnie nie stać na to, żeby wyrzucić tylu nauczycieli z pracy – zaznaczył Dziambor.
– Mamy doskonałą wiedzę na temat tego, ilu lekarzy jest wyszczepionych i mówienie, że jakieś tam 8-10 proc. odpadnie, to tam system sobie poradzi (…) Już usłyszeliśmy od pana ministra, że będą mieli czas na przemyślenie do marca swojej sytuacji zawodowej – dodał.
– Jeżeli mamy w tym momencie wiedzę o tym, że Polska jest krajem, w którym jest najmniej lekarzy na 100 tys. mieszkańców, to próba wypchnięcia ich zawodu jest skandalem – skwitował Artur Dziambor.
Źródło: TVN24