Interwencja Brauna i Winnickiego u Niedzielskiego. Chcieli poznać covidowe dokumenty. Resort się wystraszył [VIDEO]

Robert Winnicki i Grzegorz Braun pod budynkiem ministerstwa zdrowia i szef resortu Adam Niedzielski.
Robert Winnicki i Grzegorz Braun pod budynkiem ministerstwa zdrowia i szef resortu Adam Niedzielski. (Fot. T.Grabarczyk/Twitter, PAP, kolaż)
REKLAMA
Robert Winnicki i Grzegorz Braun z Konfederacji chcieli przeprowadzić interwencję poselską w ministerstwie zdrowia. Nie zostali wpuszczeni. Resort Niedzielskiego, ustami rzecznika Wojciecha Andrusiewicza, przygotował na szybko swoją wersję wydarzeń.

W poniedziałek z samego rana Winnicki i Braun próbowali przeprowadzić interwencję poselską w ministerstwie zdrowia.

Chcieliśmy wejrzeć w dokumenty, na podstawie których przygotowano decyzję o najnowszych obostrzeniach – mówił na konferencji Robert Winnicki.

REKLAMA

Będziemy żądali przedstawienia faktów, liczb dotyczących zgonów osób zaszczepionych i niezaszczepionych, szczególnie w ostaniem okresie, ponieważ Ministerstwo Zdrowia podaje w tym zakresie sprzeczne i manipulacyjne dane – tłumaczył dalej Winnicki, relacjonując w mediach społecznościowych przebieg interwencji.

Dwa tygodnie temu minister zdrowia Adam Niedzielski mówił, że obostrzenia nie mają sensu, nie działają, jeśli chodzi o zapobieganie epidemii, po czym cztery dni później wprowadził obostrzenia – podkreślił Winnicki, tłumacząc, że w ramach interwencji będę chcieli uzyskać informacje, „na jakiej podstawie naukowej, wydane zostały te decyzje”.

Po odmowie wydania stosownych dokumentów, a nawet wpuszczenia do gabinetów, wezwano policję.

Resort Niedzielskiego odpowiada

Minister zdrowia Niedzielski, ani podlegli mu pracownicy, ostatecznie, choć zobowiązuje ich do tego prawo, nie przyjęli posłów Konfederacji. Naprędce sklecono swoją wersję wydarzeń, a rzecznik Andrusiewicz w emocjonalnym tonie mówił, że poczuł się „urażony”.

Nie nazwałbym tego interwencją poselską. To było zachowanie obu panów posłów: pana posła Brauna i pana posła Winnickiego skandaliczne. Ja przeczytam może tylko ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora, art. 19: 'W wykonywaniu mandatu poseł lub senator ma prawo, jeżeli nie narusza dóbr osobistych innych osób, do uzyskiwania informacji i materiałów’. Dzisiaj przynajmniej moje dobra osobiste zostały naruszone. Dzisiaj zostałem nazwany przez pana posła Brauna 'bandytą’ – powiedział Andrusiewicz.

Dodał, że „oczywiście nie robi na nim wrażenia nazwanie przez pana posła, tego pana posła, 'bandytą'” i nie będzie kierował sprawy na drogę sądową.

Ale uważam, że wszyscy gremialnie powinniśmy obłożyć takie osoby infamią, i na pewno zostanie wystosowane dzisiaj pismo do pani marszałek Sejmu w sprawie tego, co panowie posłowie robili tu w budynku, bo panowie posłowie biegali po wszystkich pokojach, zaglądali do wszystkich pracowników, jednocześnie krzycząc i siejąc wyzwiska, tak jak w kierunku mojej osoby. Na pewno na drodze postępowania takiego sejmowego my tego nie zostawimy – powiedział rzecznik resortu zdrowia.

Zapowiedział tym samym skargę do marszałek Sejmu Elżbiety Witek na zachowanie posłów.

Relacja posłów Konfederacji z interwencji u Niedzielskiego

Konfederaci odpowiedzieli na konferencji prasowej w Sejmie.

Przede wszystkim chcieliśmy poruszyć dane statystyczne, którymi manipuluje ministerstwo. Widzimy to nawet na stronach ministerstwa, gdzie pojawiają się i znikają pewne opisy, dane. Na przykład takie, czy zmarli na covid z chorobami współistniejącymi czy bez współistniejących. Chcieliśmy zweryfikować dane zmarłych wśród zaszczepionych i niezaszczepionych. Poza tym, chcieliśmy wejrzeć w dokumenty, na podstawie których przygotowano decyzje o najnowszych obostrzeniach. Jeżeli 25 listopada minister Niedzielski mówi, że obostrzenia nie działają, a 29 listopada wprowadza obostrzenia, to znaczy, że musiało się coś fundamentalnego zmienić. I na pewno są na to jakieś fundamenty, papiery, podstawy naukowe – mówił Winnicki.

Braun dodał: – Trzecia sprawa to umowy, jakimi Rzeczpospolita Polska związała się z koncernami farmaceutycznymi.

Braun zaznaczył, w resorcie zdrowia nikt nie chciał rozmawiać z nim i z Winnickim, przywitali ich ochroniarze bez masek, wnętrza siedziby ministerstwa „przypominały opustoszałą dekorację filmową” i że nie wie, czy minister zdrowia był w budynku, bo widział, że „ktoś się zabarykadował przed nimi w gabinetach ministerialnych”, a zza drzwi „dochodziły szepty i szmery”.

Dodał, że podczas ich wizyty w resorcie był „arogancki jak zawsze, zamaskowany jak gangster z czarnobiałego filmu rzecznik prasowy (Andrusiewicz – red.), który nie spieszył z informacją i asystował im raczej jak ktoś, kto reprezentował służbę ochrony czy inne służby”.

Politycy Konfederacji ocenili, że podczas ich obecności w resorcie „nie dopełniono obowiązku niezwłocznego przekazania informacji, o które posłowie wnioskują”.

REKLAMA