Nowa Kaledonia zostaje we Francji. Zwycięstwo „nie” w referendum w sprawie niepodległości

Nowa Kaledonia - referendum. Fot. twitter EPOC
Nowa Kaledonia - referendum. Fot. twitter EPOC
REKLAMA
Na Nowej Kaledonii odbyło się w teorii ostatnie referendum niepodległościowe. Jednak separatyści wezwali do bojkotu głosowania. Ostatecznie frekwencja w głosowaniu na tym małym francuskim terytorium na Pacyfiku gwałtownie spadła i wyraźnie wygrało „nie”.

Do urn poszło 41,60% uprawnionych, do godziny 17:00 miejscowego czasu w niedzielę 12 grudnia. To bardzo niski wskaźnik w porównaniu do dwóch poprzednich referendów.

Wygrali kolejny raz zwolennicy pozostania Nowej Kaledonii we Francji. Częściowe wyniki głosownia podają, że za tą opcją było tym razem aż 96,32% głosujących. Separatyści zdecydowali się na bojkot, tłumacząc to koronawirusem i niemożliwością zorganizowania „uczciwej kampanii”. W rzeczywistości chcieli odwlec datę referendum, bo prawdopodobnie przegraliby i tak po raz trzeci.

REKLAMA

Trzecie referendum, zgodnie z umowami, ma ostatecznie przesądzić los Nowej Kaledonii i położyć kres rewindykacjom separatystów. Atmosfera na wyspach była na tyle gorąca, że przewodniczący miejscowego Senatu Yvon Kona, wystosował w czwartek „wezwanie do spokoju”, ale prosił o bojkot głosowania.

W czasie referendum zmobilizowano 2000 żandarmów i policjantów, 130 pojazdów, 30 pojazdów opancerzonych oraz śmigłowce. Wysoki Komisarz Republiki informował pod koniec głosowania, że wybory „przebiegały bez incydentów”.

Referendum to część procesu dekolonizacji, który rozpoczął się w 1988 roku po kilku latach przemocy między Kanakami, a „Caldochami”, czyli ludnością pochodzenia europejskiego. Kulminacją tych starć było wzięcie zakładników w maju 1988 roku i atak policji (25 zabitych).

Wygrana sił profrancuskich to jeszcze nie koniec procesu pokojowego. Do czerwca 2023 r. odbędzie się kolejne głosowanie, które ma określić projekt i ostateczny status Nowej Kaledonii.

Źródło: Le Parisien/ AFP

REKLAMA