
Dr Włodzimierz Bodnar był gościem Doroty Łosiewicz w telewizji wPolsce. W programie „Gorące pytania” mówił m.in. o leczeniu amantadyną oraz zakłamaniu środowiska lekarskiego.
Dr Włodzimierz Bodnar wskazywał, że podawanie leku przeciwwirusowego jest zawsze najbardziej skuteczne w pierwszym etapie choroby. – W powikłaniach będzie tylko jednym elementem leczenia, bo amantadyna w tym przypadku nie wyhamuje powikłań – zaznaczył.
– Jeżeli są powikłania, zapalenia płuc, które narastają z czasem, powikłania bakteryjne, zawsze pacjent się pogorszy, mimo brania amantadyny. I my doskonale o tym wiemy, to nie jest jakieś novum. Tylko że mając pacjenta z powikłaniami, leczymy automatycznie powikłania, więc nie ma czegoś takiego, że leczy się wirusa, a nie leczy się powikłań, czy odwrotnie, bo dochodzimy do patowej sytuacji – pacjent nam umiera, dlatego że nie był leczony właściwie. Mówimy o właściwy leczeniu, właściwym podejściu – podkreślił.
Dr Bodnar był także pytany o ograniczenie dostępności do amantadyny przez resort zdrowia. Ministerstwo tłumaczy to obawą, że leku zabraknie dla chorych na Parkinsona.
Jak podkreślał lekarz, „nie wnika w sprawy ministerstwa”. Przypomniał, że resort ma swój program zamówień. – Być może taka sytuacja się stała, że leku brakuje na rynku akurat. Nie widziałbym przeszkód, żeby ministerstwo zwiększyło zamówienie – wskazał.
– W całej Azji, Afryce, nawet i w Hiszpanii był lek (amantadyna – przyp. red.) dostępny bez recepty i każdy mógł sobie kupić, ile potrzebował w życiu, nawet na zapas, nawet tonę – takie ilości są dostępne – dodał, podkreślając, że nie byłoby zatem przeszkód, aby środek zamówić nawet w innych krajach.
W mediach pojawiły się informacje, że od początku 2021 roku sprzedano w Polsce ponad 400 tys. opakowań amantadyny. Jak podkreślił Bodnar, on tych wszystkich opakowań nie przepisał swoim pacjentom. Robią to także inni lekarze. – Stosują amantadynę z wielkim powodzeniem i skutkiem, efektem pozytywnym – wskazał.
Dr Bodnar wyjaśnił, skąd według niego, więzły się nieprzychylne opinie o amantadynie. – Jeżeli ja słyszę od pani profesor powiedzenie, że amantadyna uszkodziła nerki, czy wątrobę – nigdy takich doniesień nie było na świecie, że amantadyna uszkadza narządy. Jakieś novum akurat. I w prasie będą kłamać, mówić nieprawdę. Ja nie odważyłbym się, jako lekarz, mówić nieprawdę publicznie, bo bym się tego wstydził – mówił.
– Ale takie są trendy niestety u nas w tych organach odgórnych, żeby mówić, co im ślina na język naniesie – skwitował dr Bodnar.
Jak wyjaśnił, jednym z błędów jest odstawianie amantadyny w przypadku pogorszenia się stanu zdrowia. – Pacjent zażywa amantadynę przy powikłaniach. (…) W pierwszym etapie choroba się cofnęła, super zadowolony jest. W drugim etapie jest tak: ma powikłania, bierze amantadynę. Ma odczucie odbicia – 2-3 dni lepiej, później się pogorszył. Dlaczego? Bo zapalenie płuc, powikłania, narastały – wyjaśniał. Jak dodał, wówczas pacjent odstawia amantadynę, „bo mu nie pomogła” i zaczyna się leczenie płuc.
– My widzimy doskonale, że płuca się nie cofają bez amantadyny. Dlaczego? Bo jeżeli idzie infekcja z drugiej strony, bakteryjna, która nas bardzo obciąża, wirus może wrócić, nie macie państwo odporności. Więc odstawiając amantadynę i lecząc płuca, mamy problem, dlatego że wirus narasta z powrotem i płuca się nie cofają, bo nie hamujemy czynnika wirusowego – tłumaczył pulmonolog.
– Nie mierzmy się prasą w paragrafy, tylko zmierzmy się na polu walki z Covidem – zaapelował dr Bodnar.
– Ja nie raz powiedziałem: zmierzmy się w Przemyślu, na klinice. Zapraszałem wszystkie media. Powiedziałem i jeszcze raz powtarzam publicznie: nie ma przeszkód, żeby przyjechała komisja do Przemyśla, przeanalizowała przypadki leczenia, radiogramy pacjentów do kontroli – widzimy zainteresowanie leczeniem. Jeżeli ja słyszę w telewizji, w każdym ugrupowaniu politycznym, że: larum, zamykajmy kraj, trzeba zamykać, pytam czy ktoś się zainteresował, że jest taki doktor Bodnar, że chce leczyć, leczy amantadyną w Polsce? – dodał.