Nie doczekali setnej rocznicy. Lockdown i obostrzenia zrobiły swoje

Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA
Zakład fryzjerski Rococo był jednym z najstarszych – nie tylko na Kaszubach i Pomorzu, ale w całej Polsce. Powstał w latach 20. XX wieku w Gdyni, a upadł w latach 20. XXI wieku. Nie zmogły go wojna i komunizm, ale nie przetrwał restrykcji, które PiS wprowadził w związku z tzw. pandemią.

Jeszcze 3 lata z groszami i zakład Rococo dobiłby do setki. Niestety – tak się nie stanie. Powstał w 1925 roku. Z początku salon mieścił się na Placu Kaszubskim, a po 3 latach przeniósł się a ul. 10 Lutego 2 do domu Jana Radtkego.

Przetrwał rządy sanacji, ale później przyszła wojna. Konflikt światowy wpłynął jednak na salon fryzjerski tylko tak, że fryzjerzy znów musieli zmienić lokacje – przenieśli się na 10 lutego 5.

REKLAMA

Później nadszedł komunizm, ale również tę plagę Rococo przetrwało.

To miejsce miało renomę. Strzygli się dygnitarze, marynarze, przypływający z zagranicy goście. Żony bogatszych obywateli: lotników, marynarzy, kapitanów, dyplomatów – przychodziły tu po modne fryzury, dzięki którym mogły wyróżniać się w szarym PRL-u.

Czasy się zmieniały – nadeszły lata 90. – i zmieniała się klientela. Teraz do zakładu przychodzili m.in. kupcy i sprzedawcy – interes wciąż się kręcił.

Zmieniali się też właściciele, ale marka pozostawała ta sama i ludzie jej ufali. Wszystko zmieniła tzw. pandemia i obostrzenia.

– Na początku mieliśmy sporo klientów, przychodzili, korzystali z usług. Największym kosztem był czynsz płacony właścicielowi prywatnej kamienicy, ale radziliśmy sobie. Sytuacja uległa zmianie w czasie pandemii, gdy zostaliśmy – tak jak inne zakłady – przymusowo zamknięci – mówi Piotr Grycner – właściciel.

Choć zakłady fryzjerskie w końcu otworzono i rząd pozwolił ludziom znów zarabiać na życie, to jednak ludzie byli skutecznie wystraszeni.

– W pierwszym tygodniu było sporo klientów. Szybko okazało się, że usługi fryzjerskie nie są jednak pierwszą potrzebą wśród mieszkańców przestraszonych pandemią, i zaczęły się problemy – opowiada Piotr Grycner.

Media i rząd wciąż straszą covidem, znów pojawiają się obostrzenia. Niestety biznesu nie udało się uratować. Rococo odchodzi jednak w dobrym stylu. O zamknięciu właściciele poinformowali pracowników pół roku wcześniej, więc mieli oni czas poszukać sobie innej pracy. Pensje były wypłacane do samego końca.

Wielu Gdynian nie wierzy, że Rococo naprawdę zostanie zamknięte z końcem roku. Niektórzy klienci przychodzą nawet po 45 latach przerwy, by ostatni raz ostrzyc się w legendarnym salonie. Klamka jednak zapadła.

To głośny przykład, bo salon jest bardzo stary, ale lockdown doprowadził również do zamknięć dopiero początkujących biznesów, którymi przedsiębiorcy utrzymywali swoje rodziny. Obecne czasy są ciężkie dla osób prowadzących działalność i niestety nie widać jak na razie szans na dobrą zmianę.

Źródło: trojmiasto.pl

REKLAMA