Donosicielstwo kwitnie. Setki tysięcy ochotników patrolują ulice i donoszą policji

Flaga Chin. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Flaga Chin. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA
Ochotnicze patrole osiedlowe i rzesze „entuzjastycznych mieszkańców” Pekinu składają na policję dziesiątki tysięcy donosów miesięcznie. Dzięki jednemu z nich aresztowano niedawno „księcia fortepianu” Li Yundiego, laureata Konkursu Chopinowskiego z 2000 roku.

Pekińska policja ogłosiła, że Li zatrzymano na podstawie „wskazówki od społeczeństwa, że pewna osoba korzysta z usług prostytutki na osiedlu mieszkaniowym w dzielnicy Chaoyang”.  Wcześniej podobny los spotkał szereg innych znanych osobistości, w tym syna gwiazdora filmowego Jacky’ego Chana, którego w 2014 roku „społeczeństwo” przyłapało na paleniu marihuany.

Chińscy internauci żartują, że tzw. Masy z Chaoyangu – złożone w większości z emerytów ochotnicze patrole w centralnej dzielnicy Pekinu – są piątą agencją wywiadowczą świata, po CIA, KGB, MI6 i Mosadzie. Miejscowe media określają ich jako „oczy i uszy policji”, a portal SupChina nazywa „najbardziej tajemniczą z grup związanych z egzekwowaniem prawa w Pekinie”.

REKLAMA

Masy z Chaoyangu to formalnie zorganizowana grupa ochotników patrolujących ulice tej dzielnicy. Jest ich tam według różnych źródeł nawet 200 tys., czyli 277 na każdy kilometr kwadratowy. Co miesiąc składają 20 tys. donosów dotyczących podejrzeń różnorakich przestępstw, od kradzieży, przez używanie narkotyków i korzystanie z usług seksualnych, po oszustwa i terroryzm.

„Wszyscy są entuzjastycznymi mieszkańcami z czerwonymi opaskami na rękawach lub właścicielami sklepów. Podczas robienia zakupów lub na spacerze, zawsze gdy spostrzegą coś podejrzanego, donoszą o tym natychmiast miejscowej policji” – opisywał ich w 2015 roku dziennik „Beijing Qingnianbao” po wizycie na jednym z osiedli na Chaoyangu.

Jeden z pekińskich policjantów powiedział w 2017 roku miejscowym mediom, że jeśli ochotnicy wypatrujący prostytucji zauważą dziewczynę, która wraca do domu w butach na wysokich obcasach i w mini spódniczce co noc z innym mężczyzną, „wtedy jest czas, byśmy wkroczyli do akcji i sprawdzili, czym dokładnie się zajmuje”.

Tego rodzaju patrole nie ograniczają się jednak do Chaoyangu. Informowanie policji o domniemanych przestępstwach jest w Chinach powszechne, a władze zachęcają do tego, często oferując w zamian nagrody pieniężne. W całym Pekinie jest według niektórych szacunków 850 tys. zarejestrowanych informatorów.

„Prewencja i zarządzanie przy pomocy mas” ma w Chinach długą tradycję. Według oficjalnego dziennika Komunistycznej Partii Chin (KPCh) „Renmin Ribao” termin ten ukuł w 1949 roku przewodniczący Mao Zedong wraz z innymi urzędnikami. W Pekinie od lat władze promują tę tradycję nie tylko na osiedlach, ale również w cyberprzestrzeni – zaznacza hongkoński „South China Morning Post”.

W 1974 roku „Renmin Ribao” opisywał współpracę chińskiego społeczeństwa z policją, by łapać szpiegów ze Związku Radzieckiego. „Szpiedzy myśleli, że ich sekretne konszachty w ciemnych zaułkach nie są nikomu znane. Jakże byli naiwni. Ich przestępcza działalność nie uszła bacznej uwadze chińskiego społeczeństwa” – pisał wtedy oficjalny dziennik.

Chińskie władze wciąż zachęcają do donoszenia i często oferują za to nagrody pieniężne. W 2017 roku władze Pekinu ogłosiły nagrody w wysokości nawet pół miliona juanów (obecnie ponad 320 tys. zł) za informacje o tajnych agentach pracujących dla obcych państw, aby „powoli zbudować żelazny Wielki Mur w walce ze złem i dla ochrony przed szpiegami”.

Nawet wyższe nagrody obiecywano w niespokojnym regionie Sinciang na zachodzie ChRL za informacje o terrorystach. Ostatnio w czasie pandemii Covid-19 w co najmniej kilku miastach nagrody pieniężne oferowano też za donosy na osoby unikające obowiązkowych testów na koronawirusa lub nielegalnie przekraczające granice.

Według mediów informatorzy na Chaoyangu dostają regularne wynagrodzenie w wysokości 300-500 juanów (190-320 zł) miesięcznie i mogą liczyć na wysokie odszkodowania, jeśli ulegną wypadkowi w czasie pełnienia swojej misji.

Władze od 2013 roku promują Masy z Chaoyangu i dążą do powiększania grona informatorów nie tylko na ulicach, ale również w cyberprzestrzeni. Od 2014 roku ochotnicy pomagają im namierzać w internecie oszustwa, nielegalny hazard, pornografię i treści uznawane za plotki. W 2017 roku policja Pekinie uruchomiła też specjalną aplikację do zgłaszania przestępstw o nazwie Chaoyang Qunzhong, czyli Masy z Chaoyangu.

W 2017 roku przywódca ChRL Xi Jinping ocenił, nawiązując do osiedlowych patroli, że „tam, gdzie jest więcej czerwonych opasek, tam panuje większe bezpieczeństwo i pokój ducha”. Z kolei w październiku br., po zatrzymaniu Li Yundiego, na kanale społecznościowym związanym z „Renmin Ribao” napisano, że Masy z Chaoyangu mają „trzy magiczne bronie”: „jest ich wielu, ciężko ich rozpoznać i potrafią wyciągać trafne wnioski”.

Źródło: PAP

REKLAMA