Fekaliańska międzynarodówka

Stanisław Michalkiewicz.
Stanisław Michalkiewicz. / foto: PAP
REKLAMA

Co robią fekalianie? Fekalianie rozrzucają – albo rozlewają, bo to zależy od konsystencji – fekalia własne lub cudze. Dotychczas było to uważane za trochę kłopotliwą i nawet wstydliwą przypadłość, ale kiedy nastał zakaz wykluczania, a nawet stygmatyzowania kogokolwiek, fekalianizm ze wstydliwej przypadłości awansował do rangi programu politycznego.

Ta metamorfoza dokonała się na naszych oczach. Całkiem niedawno, kiedy gówna z oczyszczalni ścieków „Czajka” w Warszawie, wybiły z nieszczelnych rur i zatruły Wisłę aż do Bałtyku, prezydent Warszawy, pan Rafał Trzaskowski, jeszcze się tłumaczył, że owszem, wybiło, ale po co tyle hałasu, a w ogóle to on do wyższych rzeczy jest stworzony, a nie do pilnowania jakichś gówien.

REKLAMA

Natychmiast uwierzyli w to jego liczni wyznawcy i pewnie w tym właśnie momencie pan prezydent Rafał Trzaskowski musiał dopuścić sobie do głowy, żeby z tej wstydliwej przypadłości uczynić nie tylko przedmiot dumy, ale również program polityczny.

Tak właśnie przekierowują swoich pacjentów psychologowie; taki jeden pacjent moczył się w nocy i bezskutecznie próbował wykurować się z tego u psychiatry, aż wreszcie poszedł do psychologa. Ten przekonał go, żeby z tym nie walczył, ale był z tego dumny. I słuszna jego racja, bo przecież dorosłych ludzi, którzy moczą się w nocy albo robią w majtki, nie jest znowu tak wielu, więc choćby z tego powodu, że należy się do mniejszości, można odczuwać dumę.

Kiedyś było trochę inaczej; jak pisze poeta: „dawniej ludzie mniej mieli kultury, lecz byli szczersi”. Toteż pewna arystokratka w swoich memuarach wspomina, że kiedy była podlotkiem, była bardzo dumna. Ponieważ nie była pewna, czy taka duma to nie jest przypadkiem grzech, poszła do spowiedzi i wyznała to spowiednikowi.

Ten na to powiada: chyba pochodzisz ze sławnej, historycznej rodziny, która tworzyła dzieje Polski? – Owszem – odpowiedziała rezolutna panienka – moja rodzina jest historyczna i zasłużona, ale to nie dlatego.

– No to pewnie twoi rodzice mają jakieś wybitne osiągnięcia w polityce, literaturze albo w sztuce? – Owszem, ojciec pewną rolę w polityce odgrywa, ale to nie to.

– Już wiem – ożywił się spowiednik. – Ty na pewno jesteś bardzo ładna! – Nie narzekam – odparła penitentka – ale o to też nie chodzi. – Moje dziecko – odezwał się po namyśle spowiednik. – Ty nie jesteś dumna, tylko głupia, a to nie jest grzech.

Nie wiem, czy pan prezydent Rafał Trzaskowski chodzi do spowiedzi, ale gdyby chodził, to od jakiegoś spowiednika-weredyka mógłby coś takiego usłyszeć. Może dlatego właśnie nie chodzi, żeby nie doznawać dysonansu poznawczego w ocenie własnej osoby? Takie ryzyko oczywiście istnieje, chociaż nie jest chyba wielkie, o czym świadczy przypadek pewnego jezuity snobującego się na arystokrację. Kiedy utytułowana penitentka przyznała mu się do zdrady małżeńskiej, odparł: jestem pewien, że czyniąc to, nie miałaś nic złego na myśli. Toteż i ja jestem pewien, że gdyby pan prezydent Rafał Trzaskowski spowiadał się u przewielebnego księdza Sowy, to właśnie coś podobnego by usłyszał. W tej sytuacji nie dziwi nas to, że nad przewielebnym księdzem Sową czyjaś Niewidzialna Ręka podtrzymuje parasol ochronny.

Skrócona historia fekaliaństwa

Wróćmy jednak do fekaliaństwa jako programu politycznego. Początki są jak zwykle skromne, co przewidzieli już starożytni Rzymianie, co to na każdą okazję komponowali pełne mądrości sentencje. Jedna z nich brzmiała: omnia principia parva sunt – co się właśnie wykłada, że wszystkie początki są skromne. Toteż fekalianizm w pierwszej fazie swojego rozwoju można streścić w krótkich, żołnierskich słowach: Róbmy Sobie Na Rękę! Czyż nie to właśnie było najtwardszym jądrem programu politycznego zarówno w przypadku obozu zdrady i zaprzaństwa, jak i obozu płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm? Potem jednak Niewidzialna Ręka kształtująca tubylczą scenę polityczną rozpisała role inaczej: obozowi zdrady i zaprzaństwa nakazała uwodzenie swoich wyznawców „nowoczesnością”, której głównym elementem jest postulat rżnięcia się we wszystkie możliwe otwory ciała, podczas gdy dla obozu płomiennych dzierżawców przeznaczony został konserwatywny patriotyzm.

To jest standard – ale warto zauważyć, że w sprawach naprawdę istotnych dla państwa, które przesądzają o jego losie na dziesięciolecia, obydwa obozy postępują identycznie. I dopóki u Naszego Najważniejszego Sojusznika przy władzy był też obóz płomiennych dzierżawców, to wszystko jakoś się układało. Ale teraz doszedł tam do władzy tamtejszy obóz zdrady i zaprzaństwa, który tresując wszystkich do „nowoczesności”, zaczął eksportować różne komunistyczne wynalazki, między innymi w postaci kultu mniejszości – i sprawy się skomplikowały.

Komunizm bowiem, z odróżnieniu od kapitalizmu, który bywa rozmaity, musi być wszędzie taki sam, więc w imię urawniłowki Naczelnik Państwa nie tylko przestaje właśnie być Najukochańszą Duszeńką Naszego Najważniejszego Sojusznika, ale również Polska, w której nowocześniactwo napotyka na różne przeszkody, zaczęła być obsrywana – jak to sojusznik.

Kandydat na Duszeńkę

W tej sytuacji pojawił się popyt na tubylczych fekalian i tubylczy fekalianizm. Z podażą nie ma problemu, bo skoro Niemcy od początku 2016 roku prowadzą przeciwko Polsce wojnę hybrydową, to pojawiło się mnóstwo kandydatów do obsrywania naszego nieszczęśliwego kraju, jako że za to dostaje się dobre wynagrodzenie – nie tylko w postaci kooptacji do grona autorytetów moralnych, nie tylko w postaci nagród filmowych, ale nawet w postaci literackiej Nagrody Nobla.

Nietrudno by było wymienić po nazwiskach ambicjonerów, którzy właśnie w nadziei, że tam, gdzie trzeba, obsrywanie zostanie zauważone i nagrodzone, powiększają rzesze fekalian. Ale fekalianin fekalianinowi nie równy, toteż do Stanów Zjednoczonych zaproszony został nie Donald Tusk, tylko w fekalianizmie co najmniej tak samo dobrze szczwany pan prezydent Rafał Trzaskowski. Jemu właśnie powierzono zadanie obsrania Polski przed komisją Kongresu Stanów Zjednoczonych – co mówiąc nawiasem, może być sygnałem, że jest on też kandydatem na kolejną Najukochańszą Duszeńkę Naszego Najważniejszego Sojusznika. Pan prezydent Rafał Trzaskowski wywiązał się z zadania zgodnie z oczekiwaniami, jakie kongresmani wiązali z zaproszonymi „świadkami” – ale wmieszali się do tego działacze różnych środowisk i organizacji Polonii amerykańskiej, którzy do wspomnianej komisji Kongresu wystosowali pełen goryczy list. Oto on.

List do kongresmenów w sprawie wysłuchania: „Innowacyjne przywództwo miejskie w Europie Środkowej; członkowie-założyciele Paktu Wolnych Miast”, przeprowadzonego przez Izbę Zagraniczną Podkomisja Komisji do spraw Europy, Energii, Środowiska i Cybernetyki. (…)

Drogi Przedstawicielu Kongresu

Jako przedstawiciele społeczności polonijnej pragniemy wyrazić nasze rozczarowanie sposobem, w jaki kierownictwo Podkomisji Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów ds. Europy, Energii, Środowiska i Cyberprzestrzeni przeprowadziło przesłuchanie pt. Pakt Wolnych Miast, które odbyło się 1 grudnia 2021 r.

Stany Zjednoczone są niezłomnym i mile widzianym przywódcą wolnego świata i orędownikiem demokracji, ponieważ ich polityka zagraniczna opierała się na naszych wspólnych wartościach, a nie na polityce. Niestety to tradycyjne podejście wydaje się być przeszłością. Spotkanie było problematyczne z kilku powodów. Zaproszeni świadkowie byli czterema liberalnymi burmistrzami w opozycji do obecnych, konserwatywnych rządów. Podkomisja nie zaprosiła świadków, którzy mogliby przedstawić odmienne perspektywy i ustosunkować się do krytyki składanej podczas rozprawy. Czterech burmistrzów przedstawiło różne oskarżenia przeciwko swoim obecnym rządom, które Podkomisja przyjęła za dobą monetę i nie próbowała zweryfikować ich prawdziwości. Zeznania wydawały się stronniczą próbą zdobycia sympatii politycznej ze strony przywódców Partii Demokratycznej. Pytania zadawane świadkom były bezsprzecznie tendencyjne. Żaden bezstronny widz nie doszedłby do wniosku, że ich intencją jest zapewnienie odbiorcy wyważonej dyskusji na temat problemów Europy Środkowej. Zamiast tego pytania przekazywały stronnicze przesłanie, po czyjej stronie jest racja i po czyjej stronie jest jej brak. Kilka emocjonalnie obciążających wyrażeń, takich jak „odchodzenie od demokracji” i „tendencje autorytarne”, które zostały użyte podczas przesłuchania, zostało przedstawionych jako ustalone fakty. Pozostawiły one odbiorcom zniekształcony obraz tego, co dzieje się w Czechach, na Węgrzech, w Polsce i na Słowacji. Naszym zdaniem przedstawiony obraz był całkowicie subiektywny i złośliwie zafałszowany.

W związku z tym ubolewamy nad faktem, że członkowie podkomisji partii, która szczyci się mianem orędownika sprawiedliwości, różnorodności i otwartości, przeprowadzili  przesłuchanie sprzeczne z tymi zasadami. Istnieje ponad 10 milionów obywateli USA o polskich korzeniach, a nasza społeczność obejmuje szeroką różnorodność poglądów politycznych. Wiemy jednak również, że sprawiedliwość i równowaga są niezbędne w dyskursie demokratycznym. To przesłuchanie było niesprawiedliwe, pozbawione różnorodności perspektyw i wyjątkowo wykluczające. Zamiast poprowadzić wyważoną i uczciwą dyskusję na temat problemów w tych czterech krajach, Podkomisja zaprezentowała wyjątkowo stronnicze stanowisko, które nie tylko przeinacza fakty, ale stanowi jawne oszustwo intelektualne. W szczególności szereg organizacji polonijnych, przed rozprawą, skierowało odpowiednie pytania do Podkomisji. Żadne z nich nie zostało podniesione na rozprawie ani nawet nie zostało wspomniane. W rezultacie uważamy, że przesłuchanie zlekceważyło głosy naszej społeczności i niepotrzebnie i bezsensownie zdyskryminowało wielu polskich Amerykanów, którzy nie podzielają poglądów wyrażonych przez czterech „świadków”.

Fundamentalnym elementem demokracji jest suwerenność społeczeństwa demokratycznego. Dlatego jest rozczarowująco ironiczne, że członkowie podkomisji zbliżyli się niepokojąco blisko do ingerowania w sprawy wewnętrzne czterech krajów Europy Środkowej i naruszania ich suwerenności poprzez przedstawianie wypaczonego obrazu ich spraw państwowych. Mamy nadzieję, że przyszłe przesłuchania Izby w sprawie Europy Środkowej, a zwłaszcza Polski, będą prowadzone w sposób sprawiedliwy i wyważony, tak aby prezentowane były fakty, a nie stronnicze narracje.

Fekalianie wszystkich krajów, łączcie się!

Ten list dostałem od mojego Honorable Correspondant w Ameryce, dzięki czemu możemy sobie odtworzyć, jak wyglądało obsrywanie Polski przez czołowego polskiego fekalianina, prezydenta Warszawy, pana Rafała Trzaskowskiego, któremu w tym obsrywaniu swoich krajów towarzyszyli fekalianie węgierscy, czescy i słowaccy. Dlaczego Nasz Najważniejszy Sojusznik robi takie rzeczy – to sprawa osobna, bo przecież nie robi tego bez powodu.

Równie ważne jest, że oto na naszych oczach powstaje jakaś fekaliańska międzynarodówka. Doświadczenie historyczne poucza nas, że wszystkie międzynarodówki, jakie powstawały w przeszłości, miały swoich protektorów i żywicieli, którzy w celach im z pewnością wiadomych dyskretnie dostarczali im życiodajnych soków. Nie inaczej musi być z międzynarodówką fekaliańską, więc nasze poszukiwania powinny iść w tym kierunku, żeby po nitkach dotrzeć do kłębka…

Stanisław Michalkiewicz


REKLAMA